Nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dwóch dni miało dojść do zakończenia protestu pracowników w zakładzie Protektor w Lublinie.
Kobieta, która zasłabła podczas dzisiejszego protestu czuje się coraz lepiej - informują związkowcy.
- Możliwe, że jeszcze dziś będzie mogła wyjść ze szpitala - mówi Jolanta Wojciechowska, szefowa OPZZ w zakładzie. - My nie przerywamy protestu. Budynek firmy okupuje w tej chwili 25 osób. Każdej nocy ponad 20 pracowników pikietuje przed zakładem. Wspierają nas mieszkańcy Lublina i związkowcy z innych firm. Mam nadzieję, że weekend minie spokojnie.
Nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dwóch dni miało dojść do zakończenia protestu. Możliwe, że w poniedziałek dojdzie do kolejnych rozmów protestujących z przedstawicielami Protektora. Szanse na kompromis są niewielkie, bo firma kategorycznie wyklucza możliwość wypłaty dodatkowych odszkodowań. Proponuje jedynie równowartość 6 miesięcznych pensji. Protestujący domagają się po 2 tys. zł za każdy rok pracy. Walczą również o dostęp do pomieszczeń związkowych na terenie firmy. Władze Protektora do tej pory nie wyraziły na to zgody.
Godz. 13:35
Jedna z protestujących w budynku Protektora kobiet zasłabła. Przytomną protestującą do szpitala zabrała karetka pogotowia.
Godz. 13:30
Ksiądz Puzewicz oraz kapelan Solidarności zadzwonili do rzecznika Protektora z prośbą o umożliwienie zorganizowania mszy dla okupujących biurowiec. Usłyszeli, że nie ma takiej możliwości, a protestujący przebywają na terenie zakładu nielegalnie.
Godz. 13:20
- Wypowiedź pana Kaniewskiego to nadużycie - wyjaśnia Wojciech Kądziołka, rzecznik Protektora. - W odpowiedzi na propozycję związków stwierdziłem jedynie, że jest już dość platform dialogu. Rozmawiamy przecież przez mediatora.
Zebrani przed zakładem słuchają transmisji mszy, która jest odprawiana w Archikatedrze Lubelskiej.
Jak informują związkowcy, obecnym na miejscu księżom odmówiono wstępu na teren zakładu, kiedy chcieli udzielić protestującym komunii.
Godz. 13:05
Rozpoczyna się modlitwa przed zakładem Protektora. Z manifestującymi jest ks. Mieczysław Puzewicz.
Godz. 12:50
Do Lublina przyjechał Zbigniew Kaniewski, prezes Federacji Związków Zawodowych Przemysłu Lekkiego.
- Wyszedłem z inicjatywą natychmiastowego rozpoczęcia rozmów. Przedstawiliśmy naszą propozycję pracodawcy za pośrednictwem rzecznika prasowego. W odpowiedzi usłyszeliśmy "jest już dosyć dialogu" - mówi Zbigniew Kaniewski.
- To oburzające. Chcieliśmy uniknąć przeciągania sportu w nieskończoność, by ludzie nie musieli tu siedzieć do poniedziałku - dodaje Kaniewski.
W poniedziałek protestujących ma odwiedzić wiceprzewodniczący Komisji Krajowej Solidarności.
Na miejscu przed zakładem jest kilkadziesiąt osób, które wspierają protestujących wewnątrz budynku. Do protestujących przyjechał też ks. Mieczysław Puzewicz, który będzie się modlił z manifestującymi.
Wcześniej protestujących odwiedziło kilka osób z ugrupowań narodowych.
Godz.9:45
Przed południem przed LZPS mają manifestować narodowcy. Z kolei ok. godz. 13 przed bramą zakładu planowana jest wspólna modlitwa. Wspólnie z protestującymi ma się modlić ks. Mieczysław Puzewicz.
Godz. 9:30
- Jesteśmy ściśnięci jak śledzie na niespełna 30 metrach kwadratowych - relacjonuje Marzena Kacwin, jedna z protestujących w budynku firmy Protektor w Lublinie. - Na szczęście wczoraj dostarczono nam koce i śpiwory, więc jakoś sobie radzimy. Nie złamią nas.
Pani Marzena dodaje, że protestujący zamierzają zostać w obecnym składzie do poniedziałku, chyba że ktoś zachoruje.
- Wczoraj musiała nas opuścić jedna koleżanka, jeszcze dziś jest w szpitalu - wyjaśnia Marzena Kacwin. - Ludzie bardzo nam pomagają. Jedyne, czego teraz potrzebujemy, to obecność przed bramą tych, którzy nas wspierają. To bardzo pomaga - podkreśla.
Rano z zakładu wyszły trzy osoby. W zakładzie zostało 25 protestujących.