Motor Lublin płacił za „ustawianie” wyników spotkań. Istniał nawet specjalny fundusz korupcyjny. Do takich wniosków doszedł sąd, kończąc wczoraj wieloletni proces dotyczący łapownictwa w lubelskim klubie.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód w 2009 roku. Początkowo obejmował aż 56 osób: sędziów, trenerów, piłkarzy i działaczy sportowych. 47 oskarżonych przyznało się do zarzutów i zdecydowało na dobrowolne poddanie się karze. Proces pozostałych udało się rozpocząć dopiero na początku 2012 roku.
Główną postacią na ławie oskarżonych był Andrzej B. znany również jako „Mały Fryzjer”. Z ustaleń sądu wynika, że mężczyzna był pośrednikiem w kontaktach między sędziami, a klubem. W latach 2003-2005 ok. 30 razy pomógł w „ustawianiu” spotkań Motoru Lublin. Dzięki temu klub mógł utrzymać się w lidze. Andrzej B. za każdym razem wręczał łapówki w wysokości od 1 do 6 tys. zł.
Korupcyjny mechanizm był bardzo prosty. Na początku ustalano, kto będzie sędziował dany mecz. Tu przydawał się „Mały Fryzjer” i jego rozległe znajomości w PZPN. Mężczyzna przekazywał kontakty do sędziów m.in. byłemu trenerowi Motoru, Romanowi D. (czasem miał osobiście przekazywać pieniądze). Obaj panowie znali się od lat. Podczas jednego ze spotkań doszli do wniosku, że razem mogą „pomóc” Motorowi.
– Roman D. organizował w klubie pieniądze na łapówki – mówił uzasadniając wyrok sędzia Artur Jakubanis. – Były to zarówno środki prywatne, jak i klubowe. Nie pobierano ich jednak z kont bankowych.
W Motorze działał specjalny fundusz na łapówki. Piłkarze dostawali gotówkowe premie za zwycięstwa i remisy. Kwitowali jednak odbiór innych kwot niż w rzeczywistości. Część każdej premii oddawali bowiem „do koperty” na fundusz korupcyjny.
– Niemal wszyscy działacze klubu wiedzieli o sprawie – przypomniał sędzia Jakubanis.
Pieniądze trafiały do arbitrów nie tylko jako opłata za pomyślny wynik, ale i za bezstronne sędziowanie. Według sądu, nawet to można uznać za korupcję.
Jednym z kluczowych dowodów w procesie były zeznania Romana D. Mężczyzna występował jako świadek. Wcześniej skazano go bowiem za udział w łapówkarskim procederze. Mężczyzna informował śledczych o ustawianych meczach i szczegółach transakcji. – Podtrzymał swoje zeznania w sądzie, idąc pod prąd środowiska sportowego – dodał sędzia Jakubanis.
Część oskarżonych podczas śledztwa przyznawała się do winy. Podczas procesu zaprzeczali. Sąd uznał to jednak za linię obrony.
Andrzej B. został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Musi też zapłacić 9 tys. zł grzywny. Dostał również 5-letni zakaz sprawowania funkcji kierowniczych przy organizacji wydarzeń sportowych.
Grzegorz K. – były trener Motoru został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz trzyletni zakaz działalności w sporcie. Musi również zapłacić 4 tys. zł grzywny.
Pozostali oskarżeni to byli sędziowie i piłkarz: Paweł Z., Arkadiusz K., Krzysztof G., Cezary S., Szymon Ś, Piotr P. i Robert R. Sąd wymierzył im kary 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Wszyscy muszą zapłacić grzywny. Mają też dwuletni zakaz działalności w branży sportowej.
– Od tej patologicznej sytuacji minęło już kilkanaście lat. Oskarżeni poza tą sprawą nie byli karani. Wymierzanie surowszych kar nie ma więc sensu – dodał sędzia Jakubanis.
Zaznaczył również, że dzięki nałożonym zakazom, nie powinni mieć więcej możliwości „istnienia w sporcie”.