Pojawiają się pierwsze nazwiska na giełdzie kandydatów do objęcia fotela wojewody lubelskiego. W kuluarach mówi się też o podchodach polityków PiS do przejęcia władzy w sejmiku województwa z rąk koalicji PO-PSL.
– Jeśli chodzi o stanowiska to musimy poczekać na powołanie nowego rządu. Sądzę, że to będzie się działo dość szybko – mówi poseł Krzysztof Michałkiewicz, szef lubelskiego PiS.
Wśród potencjalnych kandydatur na stołek wojewody lubelskiego (obecny wojewoda Wojciech Wilk wszedł do Sejmu z listy PO) pada m.in. nazwisko właśnie Michałkiewicza.
– Chętnie zostałbym wojewodą – przyznaje przewodniczący PiS w Lublinie. – 10 lat przepracowałem w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim i wiem jak on funkcjonuje. Ale z drugiej strony niepoważne byłoby gdybym zrezygnował z powierzonego mi mandatu poselskiego.
Na giełdzie pojawiają się też nazwiska dwóch radnych wojewódzkich PiS: Andrzeja Pruszkowskiego i Grzegorza Muszyńskiego.
– To będzie decyzja premiera. Jeszcze za wcześnie, żeby o tym mówić. Ale swoją aktywność publiczną do tej pory koncentrowałem wokół samorządu i jestem z niej bardzo zadowolony – podkreśla Pruszkowski, w latach 1998-2006 prezydent Lublina.
Poza tym dla Pruszkowskiego bardziej intratnym zajęciem jest sprawowanie funkcji wiceprezesa miejskiej spółki TBS „Nowy Dom” w Lublinie. Miesięcznie dostaje tam ok. 15 tys. zł. Jako wojewoda zarabiałby mniej – ok. 11 tys.
– Ja mam inny charakter. Nie wiem, czy bym się nadawał. Może za 10-15 lat, ale raczej jeszcze nie dzisiaj – mówi natomiast Grzegorz Muszyński. – Choć jeśli ktoś mi złoży taką propozycję, to na pewno się zastanowię.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie sporą przeszkodą może być to, że Muszyński nie ma legitymacji członkowskiej PiS. Z kolei Pruszkowski myśli podobno o innych stanowiskach. Chodzi o funkcję marszałka (do której był już przymierzany). Zwłaszcza, że w kuluarach mówi się o podchodach polityków PiS do przejęcia władzy w sejmiku województwa z rąk koalicji PO-PSL.
– Jest kilka wariantów. Pierwszy to proponowane przez władze partii utworzenie województw środkowopomorskiego i warszawskiego, co byłoby pretekstem do skrócenia kadencji samorządów i ogłoszenia nowych wyborów. Na szczeblu lokalnym w grę może wchodzić zmiana koalicjanta przez jedno z ugrupowań, bo rządzenie bez dobrej współpracy z administracją rządową może być trudne – mówi nam anonimowo jeden z lubelskich polityków PiS. – Możliwe jest też podbieranie pojedynczych radnych. A podchody już są. I to z obu stron – dodaje nasz rozmówca.
– Nie mogę nikogo z radnych ograniczać w kwestii przynależności do klubu. Ale uważam, że pociąg, którym jedziemy, jest ustawiony na dobrych torach i przyspiesza. Powinniśmy skupić się na rozwoju regionu. A przyspieszone wybory mogą tylko wprowadzić zamęt – komentuje Sławomir Sosnowski, marszałek województwa (PSL).