Sprawa Włodzimierza R. – komornika z Lublina wróci na wokandę. Mężczyzna był oskarżony o niedopełnienie obowiązków. Podczas eksmisji miał dopuścić do zaginięcia dobytku dłużnika.
W wyniku pierwszego procesu, Sąd Rejonowy Lublin-Zachód umorzył postępowanie wobec komornika.
Od tego rozstrzygnięcia odwołali się prokurator oraz sam oskarżyciel posiłkowy. Sąd odwoławczy uznał ich argumenty. Uchylił rozstrzygnięcie z pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Pokrzywdzony w sprawie to Henryk K., który został eksmitowany z mieszkania przy ul. 1 Maja w Lublinie. Mężczyzna nie płacił czynszu. W czerwcu 2014 r. zjawił się u niego komornik Włodzimierz R. wraz z ekipą, która miała przeprowadzić eksmisję.
– Zrzucali wszystko z regałów na podłogę. Potem wybierali, co im pasowało. Część rzeczy była wynoszona do samochodu pracowników pana R. – tak zapamiętał te wydarzenia Henryk K. Twierdził, że kiedy komornik wyrzucał go z mieszkania, zginęła spora część gromadzonego przez lata dobytku. Mężczyzna wspominał m.in. o meblach, obrazach, monetach czy książkach – wśród nich miały być cenne, XIX-wieczne wydania.
– Zginęło dużo wartościowych rzeczy. Niektóre z nich spostrzegłem później u jednego sprzedawcy na giełdzie staroci – zeznał w sądzie Henryk K.
Mężczyzna sugerował, że komornik dopuścił się kradzieży. W procesie domagał się naprawienia szkód, które wycenił na 70 tys. zł. Wnioskował również o orzeczenie wobec Włodzimierza R. 10-letniego zakazu wykonywania zawodów prawniczych.
Prokuratura nie znalazła dowodów na to, by Włodzimierz R. okradł dłużnika. Śledczy uznali jednak, że komornik nie dopełnił swoich obowiązków. Nie przygotował bowiem dokładnej ewidencji majątku Henryka K. W sądzie Włodzimierz R. nie przyznał się do winy. Odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 3 lat więzienia.