Ojciec, który po pijanemu zabił własnego syna został skazany na 6 lat więzienia. Andrzej Ś. zadał 25-latkowi cios nożem w szyję. Sąd uznał, że nie chciał go zamordować.
W tej sytuacji Andrzejowi Ś. groziło do 12 lat za kratami. Dostał 6 lat, a sąd zaliczył mu na poczet kary ponad półtora roku, które już przesiedział w areszcie.
Mężczyzna musi również zapłacić 50 tys. zł na rzecz synowej, Magdaleny Ś. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, dotyczył bowiem relacji między członkami rodziny. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura zapowiada, że decyzja o ewentualnej apelacji zapadnie w ciągu kilku dni.
Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło w marcu ubiegłego roku w Kurowie. 25-letni Artur Ś. był żołnierzem. Przyjechał w odwiedziny do rodziców. Po obiedzie na stole pojawił się alkohol. Wtedy doszło do awantury między synem, a jego 55-letnim ojcem - Andrzejem Ś. Panowie pokłócili się o grę polskiej reprezentacji piłkarskiej w meczu z Ukrainą.
Z ustaleń śledczych wynika, że ojcu puściły nerwy. Andrzej Ś. chwycił kuchenny nóż i ugodził nim syna w szyję. Ratownikom z pogotowia nie udało się uratować 25-latka. Mężczyzna się wykrwawił. Zostawił żonę, osierocił dwóch synów.
Kompletnie pijany ojciec został zatrzymany niedługo po zdarzeniu. Miał dwa promile alkoholu w organizmie. Początkowo przyznawał się do winy. Podczas kolejnych przesłuchań w prokuraturze twierdził, że nic nie pamięta, w tym momentu pchnięcia nożem.
Awantura w domu rodziny Ś. nie skończyła się tyko śmiercią Artura. Agresywny ojciec również został ranny. Kiedy wpadł w szał, bracia zabitego próbowali go uspokoić. Andrzej Ś. rzucił się na nich z nożem. Wtedy jeden z mężczyzn chwycił drewniany kołek i bił nim napastnika, aż ten puścił nóż. Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Uznała, że bliscy zamordowanego działali w obronie koniecznej.