Marszałek się zgodził, ale PolskiBus nie zwiększy liczby kursów z Lublina do Warszawy. Po raz kolejny plany przewoźnika pokrzyżowała skarga stowarzyszenia Lexmid. – Takich problemów nie mieliśmy nigdzie w Polsce – przyznaje przewoźnik.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Charakterystyczne czerwone autobusy zaczęły jeździć po Polsce pięć lat temu. Serca pasażerów przewoźnik podbił komfortem podróży – przestronne autokary są wyposażone w toalety, bezprzewodowy internet i gniazdka elektryczne – i konkurencyjnymi cenami. Rezerwując bilet z dużym wyprzedzeniem można go kupić nawet za 1 zł.
PolskiBus ciągle rozszerza siatkę połączeń. Obecnie kursuje do 12 z 16 miast wojewódzkich i wielu mniejszych miejscowości, m.in.: Suwałk, Ostrowa Wielkopolskiego, Włocławka czy Zakopanego. Z kilku polskich jeździ też do Berlina, Wiednia, Budapesztu, Bratysławy i Pragi.
Do stolicy Czech przewoźnik planował kursować także z Lublina, jednak z tych planów, podobnie jak z zapowiadanych rok temu rejsów do Katowic, musiał zrezygnować. Wszystko przez stowarzyszenie Lexmid, które w ubiegłym roku doprowadziło do likwidacji trasy PolskiegoBusa z Lublina do Rzeszowa, a następnie oprotestowało w Samorządowym Kolegium Odwoławczym linię Lublin-Kraków. W efekcie tydzień temu trasa została zawieszona. Przewoźnik nie informuje czy i kiedy wznowi kursy.
Teraz Lexmid robi co może my uniemożliwić przewoźnikowi uzyskanie zgody na zwiększenie liczby połączeń z Lublina do Warszawy z pięciu do ośmiu dziennie. Stowarzyszenie, które jest stroną w postępowaniu, zaskarżyło właśnie decyzję marszałka województwa lubelskiego, który się na to zgodził. Urzędnicy skargę dostali w piątek.
– Musimy ją uwzględnić. Wraz z wszystkimi dokumentami prześlemy ją do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lublinie – mówi Beata Górka, rzecznik prasowy marszałka.
– Prześlemy do SKO wszystkie dokumenty i będziemy bronić naszych racji. Wierzymy, że zgoda wydana przez lubelski urząd zostanie podtrzymana – mówi Piotr Pogonowski, dyrektor marketingu i komunikacji w firmie PolskiBus.
Kolegium nie ma wyznaczonego terminu na rozpatrzenie odwołania. Może to zająć nawet 3-4 miesiące. Jeśli skarga zostanie odrzucona, sprawą zajmie się mazowiecki urząd marszałkowski. Sęk w tym, że gdyby urzędnicy z Mazowsza wydali decyzję pozytywną, to Lexmid znów będzie mógł ją zaskarżyć, bo tam również został dopuszczony jako strona w postępowaniu.
Przedstawiciele stowarzyszenia są dla mediów nieuchwytni. W jego statucie zapisane są m.in. ochrona praw konsumentów, walka z nieuczciwą konkurencją i działanie na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Prezesem Lexmidu jest 35-letni Daniel Frąc.
– Działania stowarzyszenia pokazują, jak skutecznie można blokować konkurencję. Takich problemów nie mieliśmy nigdzie w Polsce. Zdarzało się, że prywatni przewoźnicy oskarżali nas o dumping cenowy, ale wygrywaliśmy sprawy w sądzie. Z tak skomplikowaną i wielowątkową sytuacją mamy do czynienia po raz pierwszy – przyznaje Pogonowski.