Sąd warunkowo umorzył postępowanie karne przeciwko dwóm byłym pracownicom lubelskiego sanepidu, które dwa lata temu przyjęły łapówki – kosze słodyczy.
Co to oznacza w praktyce? Beata Ś. i Katarzyna M. przez rok nie mogą popełnić żadnego przestępstwa. Jeśli tak będzie, to po upływie kolejnych sześciu miesięcy po sprawie nie zostanie żaden ślad.
Sprawa dotyczy kontroli domu weselnego w Krzczonowie, którą pracownice Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie przeprowadziły 31 lipca 2009 roku. Wówczas, na korzyść właściciela domu, zafałszowały protokół. Chodziło o stan sanitarny lokalu, w którym nie wszystko było idealne. Jako "podziękowanie” przyjęły dwa kosze słodyczy – każdy za ok. 60 zł.
Jeszcze tego samego dnia Paweł Policzkiewicz, dyrektor PSSE, otrzymał telefon, w którym anonimowy rozmówca poinformował go o łapówce dla jego podwładnych w domu weselnym. Wysłał tam innych kontrolerów, którzy potwierdzili, że inspektorki sfałszowały protokół.
Sprawa trafiła do prokuratury. W związku z tym jedna z oskarżonych zdecydowała się odejść z pracy w PSSE za porozumieniem stron. Drugą zwolniono dyscyplinarnie. Pierwsza z nich pracowała w PSSE ponad 20 lat, druga ponad 10.
– Moim zadaniem jest nie tylko kontrola stanu sanitarnego lokali. Muszę też pilnować tego, co dzieje się wewnątrz sanepidu. Dlatego każdy tego typu przypadek będę kierował na drogę sądową – podkreśla Paweł Policzkiewicz.
To nie jedyna taka sprawa w sanepidzie. – Trwają cztery podobne postępowania. W przyszłym tygodniu w sądzie zapadnie decyzja odnośnie dwóch kolejnych pracownic PSSE, które na własną rękę udały się na kontrolę, by wydać zgodę o otwarciu lokalu. Miały przyjąć za to korzyści – informuje dyr. Policzkiewicz.
Sanepid zamyka
* W sobotę sanepid zamknął Oberżę Stajenną przy ul. Ciepłej. – Wewnątrz roiło się od much, a w lodówce temperatura wynosiła 30 st. Celsjusza – mówi Barbara Sawa-Wojtanowicz z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie i dodaje: Kucharze serwowali właścicielom spleśniałe mięso i zepsute ryby, a także jajka i warzywa, na podawanie których nie mieli zgody sanepidu. Z zagrzybionych ścian i sufitów sypał się tynk, a sedes i umywalka w łazience dla personelu nie były przymocowane. Sanepid wyda zgodę na ponowne otwarcie restauracji, jeśli właściciel przeprowadzi tam gruntowny remont. Inspektorzy ukarali go najwyższym mandatem – 500 zł.
* Po raz drugi właściciel pubu Rotunda przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie nie wpuścił sanepidu. – W tej sytuacji skierujemy wniosek o ukaranie go do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego – kwituje Barbara Sawa-Wojtanowicz.