W środę Polski Związek Motorowy ogłosił, że wycofuje się z Lublina i angażuje się w rozbudowę toru w Bydgoszczy. Nie wszystko jednak stracone. Jak się dowiedzieliśmy, jeszcze w tym miesiącu z prezesem PZMot spotka się prezydent Lublina.
Propozycja miasta – teren dawnego wysypiska śmieci w Jawidzu (gm.Spiczyn) – nie spodobała się ani okolicznym mieszkańcom, ani użytkownikom toru. Innych ofert nie było.
Dlatego, jak napisał Kurier Lubelski, PZMot Holding zdecydował, że tor zbuduje, ale ... w Bydgoszczy. Jak tłumaczy prezes spółki Cezary Droszcz, tam związek spotkał się z dużym zainteresowaniem ze strony władz miasta. Zupełnie inaczej niż w Lublinie.
– Prezydent ma przedstawić konkretną propozycję lokalizacji toru. Rozmowy są już bardzo zaawansowane, sprawa wygląda dobrze. Myślę, że doniesienia medialne o torze w Bydgoszczy, to próba nacisku PZM na Ratusz – mówi nasz informator.
Ratusz nie potwierdza i nie zaprzecza. – Lokalizacja toru to sprawa skomplikowana. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że intensywnie nad nią pracujemy – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik lubelskiego ratusza.
– Szanse na powstanie nowego toru są raczej marne – ocenia Waldemar Czerniak, szef lubelskiego PZM. – Choć nie można wykluczyć żadnego rozwiązania – dodaje.
Grupa obrońców lubelskiego toru czuje się oszukana.
– Przed wyborami samorządowymi każdy obiecywał pomoc. Teraz słyszymy, że PZM wycofuje się z Lublina do Bydgoszczy – mówi Michał Kawka, jeden z organizatorów ruchu obrony Toru Lublin. I zapowiada: – Nie odpuścimy sprawy. Nie po to ściągaliśmy ludzi z nocnych wyścigów na tor, aby teraz znowu wrócili na ulice. Będziemy protestować.