Radni zatwierdzili w czwartek prezydencką listę inwestycji, których nie zrealizujemy z braku pieniędzy. Ani przebudowa ronda na Klinie, ani nowe światła na Zana nie wzbudziły tyle emocji, co… tor motocrossowy. Na tor pieniądze są. – Nawet nie ma gruntu na jego budowę – mówił prezydent. Na próżno.
To rolą prezydenta jest stworzyć listę tego, co wykreślić, a co zacząć później. Zmiany budżetu musi zatwierdzić rada.
Prezydent przygotował więc listę cięć. Trafiła na nią przebudowa ronda przy Gali i sypiącego się mostu w ul. Fabrycznej, którego stan grozi zwężeniem jezdni o połowę. Z 1,3 mln zostało... 88 tys. zł. Radni nie lamentowali, podobnie jak w sprawie przedłużenia Związkowej, budowie ścieżek rowerowych (cięcie z 2 mln zł na 20 tys. zł). Nie było wrzawy o to, że o rok przedłuży się budowa kanalizacji deszczowej na Szerokiem, Lipniaku, Węglinie i Sławinie, że nie będzie pieniędzy na przebudowę podstawówki przy Zuchów i stadion Startu.
Nikt nie składał wniosków, by tych wydatków nie ciąć. Za to PiS postanowił bić się o… tor motocrossowy. A z 500 tys. zł przeznaczonych na jego budowę prezydent chciał zostawić tylko 50 tys. zł.
– Nie ma możliwości, żeby w tym roku tor powstał – wyjaśniał Adam Wasilewski, prezydent Lublina. Powód: nie ma gdzie budować toru, bo nikt go koło niego nie chce. – Każda lokalizacja wywołuje protest.
Radnych to nie przekonało. – Jakbyśmy wspólnie dołożyli odrobinę większych starań, to byśmy tę lokalizację znaleźli – apelował Krzysztof Siczek (PiS). – Proszę prezydenta, by wycofał się z tej zmiany – apelował Dariusz Piątek (PO), członek klubu motocrossowego KM Cross. – To ostatni moment, żebyśmy mogli na ten temat podyskutować – mówi Piotr Więckowski (PiS), prezes KM Cross. – To blokowanie pieniędzy, które nie zostaną wykorzystane – oburzał się Paweł Bryłowski, szef klubu PO. Zapowiedział, że jego klub będzie przeciw zostawieniu 500 tys. zł na tor. Ale PiS poparli dwaj radni PO: Dariusz Piątek i Marcin Nowak.
Skutek? Kasa została.
– Ale toru i tak nie będzie. Nie ma na to szans – mówi Wasilewski. Lewica wpadła na pomysł, jak poradzić sobie bez lokalizacji: robić zawody na Globusie, bo raz już tam były i nikt nie protestował. – 500 tys. zł można by dać MOSiR-owi, jako dotację na organizację zawodów dwa razy w roku – radził Dariusz Sadowski. Ale pieniądze do MOSiR nie trafią, bo przeznaczone są na "budowę”, a nie "organizację zawodów”.
Tor i kultura
Radni przyjęli też wniosek radnego Michała Widomskiego, by nie skreślać 143 tys. zł na kulturę.