O spóźnieniu Michała Krawczyka na wtorkową Komisję Budżetowo-Ekonomicznej poinformował media Stanisław Podgórski. Po ostatniej sesji Rady Miasta zasłynął tym, że na obrady rozpoczynające się o godz. 9 przyszedł tuż przed godz. 13 i poświadczył na liście obecność od początku sesji. 17 minut później obrady zakończyły się, a wtedy Podgórski podpisał listę wykładaną na koniec obrad. Tylko podpis na obu listach gwarantuje radnemu, że dostanie całą dietę (średnio 2500 zł). Jeśli brakuje jednego z podpisów, wtedy kwota zmniejszana jest o 30 proc. Podgórski, choć podpisał obie listy, nie dostanie całej diety. Zapowiedział to przewodniczący Rady Miasta, który powiadomił prokuraturę wskazując na poświadczenie nieprawdy i próbę wyłudzenia diety.
W weekend zarząd powiatowy PO powiadomił o wniosku do sądu koleżeńskiego o wykluczenie Podgórskiego z partii. Komunikat podpisał Michał Krawczyk, sekretarz powiatu PO. Podgórski oświadczył, że wcześniej sam wystąpił z partii.
We wtorek Podgórski wytknął spóźnienie Krawczykowi. - Przyszedł na posiedzenie komisji już po najważniejszym punkcie, skwitowaniu prezydenta za wykonanie zeszłorocznego budżetu. Podpisał listę początkową, choć nie był od początku i listę końcową, choć posiedzenie jeszcze się nie zakończyło - stwierdza Podgórski.
- Była godzina 17.03, wszystko jest nagrane. Nie przesadzajmy, to jest obecność od początku komisji. Podpisałem też listę końcową, bo zamierzałem być do końca posiedzenia. Nie ja jeden tak robię - mówi Krawczyk. - Rozumiem, że radny Podgórski próbuje budować jakąś analogię między czterogodzinną nieobecnością a trzyminutowym spóźnieniem. To tylko ośmiesza Radę Miasta.