Działacze PO chcą wyrzucić z partii radnego Stanisława Podgórskiego. Nie podoba im się, że choć radny mocno spóźnił się na sesję lubelskiej Rady Miejskiej, to poświadczył podpisem obecność od początku. Tymczasem radny poinformował nas wczoraj, że… 16 maja sam złożył rezygnację.
Chodzi o opisywaną przez Dziennik sprawę. Radny Podgórski dotarł na sesję 15 maja kilkanaście minut przed jej zakończeniem, już po wszystkich głosowaniach. Podpisał się jednak na liście obecności potwierdzającej udział w sesji od początku.
Jak komentuje wniosek o usunięcie z szeregów Platformy?
- To niepoważne, chodzi o zdyskredytowanie mnie w mediach. Nie jestem już członkiem PO. Wiceprzewodniczący Nowakowski doskonale o tym wie. Dlatego kierowanie wniosku do sądu partyjnego w stosunku do osoby spoza partii uważam za zwykłą hucpę polityczną w wykonaniu pana Grzegorza Nowakowskiego i jego ludzi - mówi Stanisław Podgórski. I dodaje: Odnosząc się merytorycznie do zagadnienia informuję, że w czasie kiedy nie byłem obecny na sesji, brałem udział w spotkaniu z marszałkiem Grabczukiem w sprawach dotyczących Lublina. Takie okoliczności statut miasta traktuje równoważnie z obecnością na sesji. Złożyłem stosowne wyjaśnienie przewodniczącemu Rady Miasta.
- Wiadomość o tym, że pan Podgórski zrezygnował z członkowstwa w PO nie dotarła ani do mnie, ani do biura, ani do zarządu regionu PO - mówi tymczasem Grzegorz Nowakowski.
Wcześniej zawiadomienie do prokuratury w sprawie podpisu radnego Podgórskiego złożył przewodniczący Rady Miasta Piotr Kowalczyk. Radny Podgórski nie zamierza wstępować do żadnego klubu, chce być radnym niezależnym.