Dziś zaczyna się rok akademicki. Wraz z powrotem studentów wrócą korki na ul. Sowińskiego, gdzie rzekę aut co chwila przerwie rzeka pieszych. Jest tak odkąd zamknięta została rozpadająca się kładka nad jezdnią. Zmiany na lepsze nie należy się tu spodziewać przez dwa lata, dłużej lub wcale.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Dopóki otwarta była kładka nad ul. Sowińskiego problemy z przejazdem były mniejsze, bo piesi częściej szli górą niż dołem. Ale kładkę zamknięto ze względu na fatalny stan techniczny. – Decyzję samodzielnie podjął właściciel obiektu, czyli UMCS – informuje Joanna Jać, szefowa Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego miasta Lublin.
Od tamtej pory nie ma wyboru i trzeba iść przez pasy. A już dziś pieszych na pasach przybędzie, bo zaczyna się rok akademicki. To oznacza, że studenci znów będą się złościć, że trudno przejść, a kierowcy, że trudno przejechać.
Jak długo to potrwa? Wszystko wskazuje na to, że długo. Stara kładka nadaje się tylko do rozbiórki, między innymi dlatego, że jej naprawa byłaby nieopłacalna. Uczelnia chce ją oddać miastu, które mogłoby zbudować nową.
– Kształt kładki jest ściśle powiązany z tym, jaki kształt mają mieć ostatecznie prace na ul. Sowińskiego – informuje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
Tyle że Ratusz waha się, czy nie zrezygnować z przebudowy drogi (na poszerzenie ul. Sowińskiego nie godzą się jej mieszkańcy) i zamiast tego ograniczyć się do remontu nawierzchni. – To jest jeszcze sprawą otwartą i przedmiotem publicznej dyskusji – stwierdza Kieliszek. Decyzja może zapaść pod koniec roku. – Ostatecznym terminem jest II kwartał 2016 r. kiedy to musimy posiadać komplet dokumentów pozwalających nam uzyskać dofinansowanie.
Nawet jeśli miasto zdecyduje się na przebudowę ulicy, to i tak jej projekt (już powstający) nie przewiduje kładki, którą trzeba byłoby osobno zaprojektować. Gdyby urzędnicy uznali, że wystarczy sam remont, też konieczne byłoby zaprojektowanie konstrukcji. I w jednym, i w drugim przypadku potrzebny byłby czas.
– Na podstawie doświadczeń i modernizacji podobnych obiektów możemy powiedzieć, że czas potrzebny na sporządzenie dokumentacji wraz z uzyskaniem pozwolenia budowlanego to około pół roku. Natomiast na roboty budowlane potrzebny byłby rok – szacuje Kieliszek.
Z takich wyliczeń wynika, że na kładkę możemy czekać dwa lata, o ile urzędnicy uznają ją za potrzebną. Jednoznacznych deklaracji jak dotąd nie ma.