Byli ochroniarze z klubu Cream, wykorzystali seksualnie bawiącą się tam studentkę – orzekł sąd. Wymierzył trzem mężczyznom kary bezwzględnego więzienia. Wszyscy mają jak najszybciej trafić do aresztu.
Proces Artura S., Piotra B. i Tomasza R. w Sądzie Okręgowy w Lublinie trwał od roku. Ze względu na charakter sprawy, toczył się za zamkniętymi drzwiami. Ochroniarze odpowiadali za wspólne zgwałcenie studentki, która bawiła się dawnym klubie Cream. We wtorek sąd uznał, że wszyscy oskarżeni wykorzystali nietrzeźwość dziewczyny i odbyli z nią różnego rodzaju stosunki seksualne. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Sąd skazał ochroniarzy na kary po 5 lat pozbawienia wolności. Wszyscy mają również zapłacić swojej ofierze po 20 tys. zł zadośćuczynienia. Mężczyźni odpowiadali w procesie z wolnej stopy. Wczoraj sąd zdecydował jednak, że zanim wyrok się uprawomocni, wszyscy mają trafić do aresztu.
Proces dotyczył wydarzeń z lutego 2015r. Studentka bawiła się wówczas w klubie Cream przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Kobieta była nietrzeźwa, ale nie na tyle, by nie móc ocenić sytuacji, w jakiej się znajduje. Z akt sprawy wynika jednocześnie, że nie była w stanie obronić się przed napastnikami. Ochroniarze zabrali ją do pomieszczeniu na zapleczu i tam wykorzystali. Zaraz po tym zdarzeniu młoda kobieta zgłosiła się na policję. Zapamiętana, że zmuszono ją do seksu z paroma mężczyznami, którzy byli wobec niej brutalni.
Po trzech miesiącach śledztwa, w związku ze sprawą policjanci zatrzymali czterech ochroniarzy. Ostatecznie zarzuty usłyszało tylko trzech z nich. Jednym z głównych dowodów w sprawie były m.in. próbki DNA. Potwierdzały one, że między dziewczyną, a ochroniarzami doszło do współżycia.
Artur S. i jego koledzy od początku śledztwa nie przyznawali się do gwałtu. Przekonywali śledczych, że musieli wyprowadzić pijaną studentkę z klubu. Dziewczyna chciała wrócić do środka i w zamian miała zaproponować im seks. Ochroniarze zapewniali, że nie byli brutalni wobec dziewczyny. Prokuratura ustaliła jednak, że było inaczej. Kobieta została zbadana niedługo po zdarzeniu. Obrażenia na jej cielę potwierdzały wersję o brutalności ochroniarzy. Sąd był innego zdania. W związku z tym prokuratura nie wyklucza apelacji.