Nad tym, kto może przywołać do porządku przewodniczącego Rady Miasta ma się zastanawiać lubelski sąd. Musi on rozstrzygnąć, czy skargą na przewodniczącego ma się zająć Rada Miasta, czy wojewoda. Rada mówi, że to rola wojewody, a wojewoda, że radnych
Początkiem tego sporu stała się skarga Andrzeja Filipowicza, jednego z mieszkańców Lublina, który chce zabierać głos na wielu posiedzeniach Rady Miasta, chociaż nie jest miejskim radnym. Czy ma do tego prawo?
Zgodnie ze Statutem Lublina (to coś w rodzaju miejskiej konstytucji) przewodniczący Rady Miasta „może udzielić głosu osobie niebędącej radnym za zgodą rady”. Filipowicz często prosi o głos, ale rzadko może go zabrać, bo Rada Miasta zwykle się na to nie zgadza, do czego zresztą ma prawo. Zdarzało się też, że prośba o umożliwienie wypowiedzi nie była poddawana pod głosowanie.
Filipowicz złożył do Rady Miasta oficjalną skargę na jej przewodniczącego, zarzucając mu łamanie Statutu Lublina, a konkretnie paragrafu dotyczącego udzielania głosu osobom spoza rady. – Próbował to prawo ignorować, dezawuować, wyszydzić i ośmieszać – pisze w swej skardze mieszkaniec Lublina.
Skarga nie została jednak rozpatrzona przez radę, która uznała, że nie powinna zajmować się tą sprawą i podjęła uchwałę o przekazaniu jej wojewodzie. W uzasadnieniu tej uchwały czytamy, że skoro przewodniczący ma poparcie większości, to złożona na niego skarga mogłaby być z góry skazana na odrzucenie.
– To byłby absurd – przekonuje przewodniczący Piotr Kowalczyk. – Są województwa, gdzie to wojewoda rozpatruje skargi na przewodniczących rad. Chciałbym, żeby było tak również w przypadku skargi, która mnie dotyczy.
Rada Miasta uznała, że to wojewoda powinien ocenić sprawę, skoro to do niego należy kierować skargi na radę. A skoro na radę, to na przewodniczącego też.
Z tą argumentacją nie zgodził się wojewoda lubelski. – To Rada Miasta Lublin powinna w kwestii dotyczącej skargi na jej przewodniczącego wydać stosowne rozstrzygnięcie – stwierdził wojewoda Przemysław Czarnek w swej decyzji stwierdzającej nieważność uchwały o przekazaniu mu skargi. Zwraca uwagę, że przewodniczący jest „wewnętrznym organem rady”, podlega więc jej kontroli.
Mimo to rada nie zajęła się skargą, a zarządzenie, które miało ją do tego zmusić, zaskarżyła do sądu. Rozprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym została wyznaczona na 23 stycznia.