15 lat więzienia to właściwa kara za morderstwo – uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie i utrzymał wyrok wobec Mariusza T. Mężczyzna zabił własnego brata. Oblał go denaturatem i podpalił.
Sąd odwoławczy nie okazał się łaskawy dla mordercy. Utrzymując wyrok skazujący zastrzegł, że Mariusz T. będzie się mógł starać o warunkowe zwolnienie dopiero po 12 latach odsiadki. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w lipcu ubiegłego roku.
– Mariusz T. działał ze szczególnym okrucieństwem. Zadał swojemu bratu niezwykłe cierpienia – podkreśliła uzasadniając rozstrzygnięcie sędzia Anna Folwarczna.
38-latek nie przyznawał się do winy. Tłumaczył, że oblał brata denaturatem, ale ten podpalił się przez przypadek. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się we wrześniu 2015r. roku w Wandzinie, niedaleko Lubartowa. Mariusz i Piotr mieszkali wspólnie, w rodzinnym domu. Obok mieszkała ich siostra z mężem i dziećmi. W procesie zeznawała przeciwko Mariuszowi T.
– U braci ciągle były awantury – opowiadała śledczym Edyta G. – Libacje ciągnęły się od miesiąca do trzech.
Mariusz i Piotr mieli nadużywać alkoholu od ok. 20 lat, kiedy zmarła ich matka. Regularnie się bili. Raz Mariusz T. pokiereszował brata nożem. Odsiedział za to blisko dwa lata. Ostatnia libacja trwała blisko trzy tygodnie. Razem z braćmi pił ich wujek, również alkoholik. Wtedy doszło do kolejnej awantury.
– Usłyszałam przeraźliwy krzyk. Piotr wołał moje imię – wspominała w sądzie Edyta G. – Gdy przybiegłam leżał przed progiem i się palił. Mariusz spokojnie chodził po podwórku.
Ranny mężczyzna zdołał wejść do domu. Usiadł w fotelu. Tak zastali go ratownicy pogotowia.
– Powiedział, że brat polał go denaturatem i podpalił – zeznał później Kazimierz M., kierowca karetki, którą wezwano do Wandzina.
Z akta sprawy wynika, że kiedy ratownicy zajmowali się rannym, policjanci wprowadzili do mieszkania Mariusza T. Miał wtedy grozić bratu, że jeśli ten przeżyje to jeszcze raz go podpali, a potem powiesi.
Piotr T. trafił do szpitala w Łęcznej. Miał poparzone blisko 70 proc. powierzchni ciała. W grudniu zmarł. Jego brat został oskarżony o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Mariuszowi T. groziło od 12 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Sąd uznał, że 15 lat za kratami to adekwatna kara. Okolicznością łagodzącą był fakt, że feralnego dnia obaj bracia byli pijani.