Trwa spór lekarzy z SPSK4 w Lublinie z dyrekcją placówki. Medycy żądają zmiany warunków pracy. Skarżą się na niskie płace, pracę nawet po 16 godzin na dobę, co powoduje zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów. Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie z udziałem mediatora. Do żadnych ustaleń jednak nie doszło.
– Lekarze są już bardzo zniecierpliwieni tą sytuacją. Po raz kolejny dyrekcja nie przedstawiła nam żadnej propozycji, mam wrażenie, że nie ma z jej strony chęci porozumienia. Znowu usłyszeliśmy, że szpitala nie stać na podwyżki – mówi Grzegorz Pietras, ginekolog i wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przy SPSK4. – Dopóki trwa mediacja, nie chcemy używać radykalnych środków. Przy obecnych nastrojach wstrzymywanie decyzji o proteście jest jednak naprawdę trudne. Mamy nadzieję, że w końcu uda się porozumieć.
Jak tłumaczy Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK4 w Lublinie, dyrekcja nie może w tym momencie zgodzić się na podwyżki dla lekarzy. – Nie widzimy rozwiązania tej sytuacji, co jednak nie znaczy, że go nie szukamy. To bardzo trudny okres dla szpitala, chociażby z uwagi na fakt, że kontrakty z NFZ obowiązują tylko do czerwca – mówi Podgórska. – Nie wiemy, w jakiej wysokości i w jakich zakresach będą kontrakty na kolejne lata. Trudno więc podejmować decyzję o podwyżkach wynagrodzeń, która ma przecież skutki długoterminowe.
Zdaniem Podgórskiej, lekarze powinni dostać podwyżki w podobnym trybie jak pielęgniarki, które otrzymały dodatkowe pieniądze na mocy rozporządzenia ministra zdrowia. – Źle się stało, że rozwiązanie systemowe zostało wprowadzone tylko dla jednej grupy zawodowej. W obecnej sytuacji naszego szpitala jest to jedyne rozwiązanie – mówi Podgórska. – Mediacje jednak trwają. Nie został podpisany protokół rozbieżności.
Kolejne spotkanie z udziałem mediatora odbędzie się w lutym.