W wielu polskich miastach są miejsca, gdzie można jeździć szybciej niż 50 na godzinę - w Lublinie np. na al. Witosa czy Solidarności. Nie dotyczy to jednak TIR-ów. Ale te, mimo wszystko szaleją po lubelskich ulicach - zauważają dziennikarze radia TOK FM.
Ale kierowcy zdają się o tym nie pamiętać. - Przekraczanie dopuszczalnej prędkości jest nagminne - uważa Maciej Kulka, szef jednego z ośrodków szkolenia kierowców w Lublinie. - Często my jedziemy z prędkością 50 na godzinę i cały czas nas wyprzedzają tiry i jeszcze trąbią, że utrudniamy ruch - podkreśla instruktor.
Kierowcy tirów gnają przez miasto, zapominając jak wielkie stanowią zagrożenie. - Tir czy autobus to olbrzymia masa, znacznie większa od masy samochodu osobowego. W przypadku zderzenia z innym pojazdem może dojść do tragedii - dodaje Arkadiusz Kalita z lubelskiej drogówki.
Piratów z autobusów czy z tirów wyłapują nie tylko policjanci, ale też fotoradary. - W takich przypadkach kierowca nie może powoływać się na to, że na drodze były znaki np. umożliwiające jazdę z prędkością 70 km/godz. Bo jego ta prędkość nie dotyczy - przypomina Marlena Kot z Komendy Wojewódzkiej w Lublinie.
Policja zapowiada wzmożone kontrole prędkości, z jaką jeżdżą pojazdy o dużej masie.