Mieszkańcy ul. Gęsiej od jesieni czekają na naprawę drogi. Nie mogą dostać się do swoich posesji. Jedyny dojazd zniszczyli budowlańcy, stawiając pobliskie osiedle. Nie pomagają monity i interwencje magistratu.
Teren, po którym biegła gruntowa droga należy do miasta. Znajduje się na tyłach nowego osiedla, zbudowanego przez Spółdzielnię Mieszkaniową AZS. Przy wznoszeniu bloków gruz i ziemię wywożono na miejską działkę. Powstały olbrzymie hałdy, które odcięły dojazd mieszkańcom sąsiednich posesji.
W grudniu, po naszej interwencji większość gruzu usunięto. Pozostały jednak głębokie doły i błoto. Magistrat nakazał SM AZS, by przywróciła działkę do pierwotnego stanu.
– Wysypali trochę żwiru, po którym dziś nie ma śladu – dodaje Mazuś. – Obiecywali, że odbudują dojazd, ale na tym się skończyło. Na mapach droga istnieje, ale w praktyce nie można z niej korzystać. Dziwię się, że magistrat nie może niczego wyegzekwować od AZS.
Urzędnicy wyjaśniają sprawę. W spółdzielni tłumaczą, że wykonali wszystkie prace na swoim terenie, łącznie z dojazdem dla nowych mieszkańców. Nie wiadomo jednak, co z pozostałymi.
– Zleciliśmy wykonawcy osiedla, by uporządkował drogę na miejskiej działce – usłyszeliśmy w siedzibie SM AZS. – Może tego nie zrobili, ze względu na pogodę.
Trzeba to sprawdzić. Jeśli sytuacja rzeczywiście jest taka zła, zobowiążemy wykonawcę do odbudowy drogi. Poszkodowanych mieszkańców takie obietnice nie przekonują.