Wojewoda zdecydował o usunięciu Krzysztofa Żuka ze stanowiska prezydenta Lublina. Ale zarządzenie wojewody o „wygaszeniu mandatu” prezydenta nie od razu stanie się prawomocne, bo Żuk może się odwołać do sądu i zapowiada, że to zrobi.
Wojewoda tłumaczy, że był zobowiązany do wydania takiego zarządzania, bo inaczej sam narażałby się na zarzut niedopełnienia obowiązków. – Ja ryzykować nie będę – mówi wojewoda Przemysław Czarnek.
Zarządzenie wojewody związane jest z zarzutami, które stawia prezydentowi Centralne Biuro Antykorupcyjne. W ocenie CBA Krzysztof Żuk złamał prawo łącząc przez dwa lata stanowisko prezydenta Lublina z zasiadaniem w radzie nadzorczej spółki PZU Życie. CBA wskazuje na przepisy zakazujące łączenia pewnych stanowisk i mówiące, że naruszenie zakazu jest równoznaczne z utratą stanowiska, w tym przypadku prezydenta.
Sam zainteresowany twierdzi, że prawa nie złamał, a ustawowy zakaz nie ma w tym przypadku zastosowania. Żuk powołuje się na ustawowy wyjątek od zakazu, a konkretnie przepis pozwalający prezydentowi zasiadać w spółce, do której został zgłoszony jako przedstawiciel Skarbu Państwa, albo został zgłoszony przez spółkę, w której Skarb Państwa ma ponad 50 proc. udziału.
– Nie może Skarb Państwa zgłosić swojego reprezentanta do spółki, w której nie ma ani jednej akcji – podkreśla wojewoda. Przypomina też, że Skarb Państwa ma w PZU SA zaledwie 34,4 proc. akcji. – A nie wymagane w ustawie 50 proc.
– Udział Skarbu Państwa nie przekracza wprawdzie 50 proc. kapitału zakładowego, ale Skarb Państwa posiada na zgromadzeniu wspólników faktycznie ponad 50 proc. głosów – tłumaczył w listopadzie Krzysztof Żuk. Z tym nie zgadza się wojewoda, który mówi, że przepisy trzeba czytać dosłownie, jeśli nie budzą one wątpliwości, a w tym przypadku ustawa wprost mówi o 50 proc. udziałów lub akcji.
O odsunięcie prezydenta od władzy jako pierwsze wystąpiło CBA kierując do Rady Miasta wniosek o stwierdzenie, że Żuk z mocy prawa przestał być prezydentem Lublina. Wniosek ten został odrzucony radę głosami radnych koalicji PO i Wspólnego Lublina, która ma w Radzie Miasta jeden głos przewagi nad opozycyjnym względem prezydenta klubem PiS.
Taka decyzja zapadła w połowie listopada. Wezwanie bardzo podobne do tego skierowanego przez CBA wysłał do Rady Miasta także wojewoda, dając radnym miesiąc na stwierdzenie, że Żuk nie jest już prezydentem. Do głosowania nad tym wnioskiem nie doszło. To otworzyło wojewodzie drogę do wydania tzw. zarządzenia zastępczego.
Sam prezydent przekonywał, że wojewoda nie jest zobowiązany do wydania takiego zarządzenia i powinien sam zbadać sprawę.
Niedawno Żuk oświadczył też, że pozbawianie go stanowiska prezydenta niczemu by nie służyło, bo w radzie nadzorczej PZU Życie nie zasiada od stycznia 2016 r., więc trudno doszukiwać się choćby potencjalnego konfliktu interesów, który można by rozwiązać odsuwając go od rządzenia Lublinem.
– Wojewoda jest związany ustaleniami CBA, które jest wyspecjalizowanym organem – mówi tymczasem Przemysław Czarnek. Zapewnia jednak, że przeanalizował materiały przekazane mu przez CBA i nie ma wątpliwości, że Żuk złamał prawo.
Zarządzenie może być zaskarżone przez prezydenta do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Złożenie takiego odwołania sprawia, że zarządzenie nie może być wykonane do czasu prawomocnego wyroku na niekorzyść Żuka.
Jeśli prezydent nie odwoła się w ciągu 30 dni od zarządzenia, to stanie się ono prawomocne, a miastem zacznie rządzić komisarz wskazany przez premiera.