W jednym z wieżowców przy ul. Bursztynowej w Lublinie wisi odezwa do mieszkańców wyrzucających pety za balkon. Jak tłumaczą lokatorzy kartka jest już długo, problem się nie rozwiązał. I jest powszechny.
- Prowadziłem kampanię wyborczą przed głosowaniem do rady dzielnicy i zauważyłem tą kartkę w gablocie na korytarzu wieżowca. Bardzo mnie rozbawiła, zrobiłem zdjęcie i wrzuciłem na Facebooka. Mieszkam w innym rejonie osiedla i nie widziałem tej prośby wcześniej – mówi Krzysztof Wiśniewski, który teraz już jest członkiem Rady Osiedla Czuby Południowe.
„Prosimy palaczy papierosów o zaprzestanie wyrzucania petów (niedopałków) przez balkon. W przypadku braku popielniczki – prosimy o smaczne spożycie paprykarza szczecińskiego za jedyne 1,99 zł i zrobienie z tego popielniczki.”
Kartka nie jest nowa. – Może pół roku a może rok to tu jest. Jakoś nie zwróciłam uwagi. A problem jest – mówi mieszkanka wieżowca spotkana koło gabloty. – Jak jeszcze miałam psa i chodziłam na spacery, to wiosną, kiedy topniał śnieg niedopałków było masę. Miejscami aż grubo, nie tylko koło naszego wieżowca. I widać było gdzie są balkony – komentuje sytuację kolejna lokatorka.
I dodaje, że sama pali ale sobie nie wyobraża, żeby wyrzucać niedopałki za barierkę. Natomiast nie sądzi, by taka kartka coś dała.
Zagadywani mieszkańcy nie wiedzieli, kto jest autorem prośby. Sugerowali, że jeśli wisi w gablocie, to może administracja.
- Nie wieszaliśmy niczego takiego. Wszystkie nasze ogłoszenia i informacje mają pieczątkę i podpis kierownika ADM – tłumaczą przy Bursztynowej 36 w siedzibie administracji. Pracownicy wyjaśniają, że szklana gablota na klatce otwierana jest zwykłym kluczem do szafy czy szuflad i każdy może się do niej dostać. Potwierdzają, że problem z niedopałkami jest. Widać to zwłaszcza po weekendzie, bo w sobotę i niedzielę administracja nie pracuje.