Prokurator Katarzyna Sawicka, która spędziła sylwestra w towarzystwie, m.in. Waldemara J. byłego wiceprezesa „Bogdanki”, oskarżanego o wzięcie 2,4 mln łapówki, jutro odejdzie z pracy.
Przed dwoma tygodniami prokurator Sawicka została zawieszona w czynnościach służbowych, a w postępowaniu dyscyplinarnym postawiono jej zarzut naruszenia godności urzędu. Afera wybuchła po tym, jak tygodnik „Wprost” opublikował fotografię z balu sylwestrowego w stołecznym hotelu „Sobieski”. Widać na niej rozbawione grono: obok Sawickiej siedzi Waldemar J., a dalej Roman O. ps. „Sproket”, czołowa postać jednej z warszawskich grup przestępczych.
Sawicka od dłuższego czasu związana jest z Waldemarem J. Potwierdził to jej ojciec Stanisław Stachowicz, prezes kopalni „Bogdanka”, w wywiadzie udzielonym „Super Expressowi”.
– Prokurator swoją rezygnację motywowała dobrem prokuratury i sprawami osobistymi – mówi Małgorzata Wilkosz- Śliwa, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Sawicka od sierpnia 2001 r. pracowała w wydziale ds. przestępczości zorganizowanej warszawskiej prokuratury okręgowej. Zajmowała się m.in. śledztwem w sprawie finansów „Pruszkowa”.
Prokuratura w Łodzi w postępowaniu karnym ma wyjaśnić, czy prokurator nie ujawniła przestępcom tajemnicy służbowej. Przeanalizowane zostaną również wszystkie sprawy,
które do tej pory prowadziła.