Każda estetyka ma czas zachwytu, odrzucenia i docenienia. Dziś nie mamy wątpliwości, co do wartości secesji. Zapytajmy zwykłego Kowalskiego, bez wahania powie, że secesja jest interesująca, jest OK.
A jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku secesja była uważana za kiczowatą. Skuwano elewacje, niszczono ozdoby. W Lublinie są kamienice - np. przy ul. 1 Maja, które takie elewacje straciły.
Doczekaliśmy się już docenienia wartości architektury międzywojennej: Gdynia, Śląsk. A okres powojenny jeszcze czeka na swoją kolej - uważają architekt Marcin Semeniuk i architekt krajobrazu Tomasz Smutek. Przedstawiają się jako mieszkańcy Lublina, absolwenci kierunków architektonicznych.
Z potrzeby zwrócenia uwagi na architekturę, która cały czas potrzebuje zrozumienia dlaczego i w jaki sposób powstała, współpracują ze sobą przy inicjatywie "Modernizm w Lublinie". - Chcemy odczarować negatywne skojarzenie modernizmu z czasami PRL - mówią, bo uważają, że okres modernizmu lubelskiego (architektury w tym czasie powstającej) jest dla naszego miasta istotną cząstką dziedzictwa kulturowego i jego obiekty wymagają ochrony.
Nowoczesność i szacunek
Pytani, dlaczego jeden z ostatnich wpisów na ich stronie brzmi dramatycznie „Pożegnanie z placem Litewskim. Wkrótce zacznie się dewastacja”, tłumaczą, że to była bardzo dobrze funkcjonująca przestrzeń publiczna.
Wystrój placu Litewskiego z 1962 łączył w sobie nowoczesność i szacunek do historii i tradycji miejsca. Nie była potrzebna aż tak radykalna interwencja w jego formę. Plac był pełen życia, więc nie wymagał rewitalizacji.
Trzeba było jedynie podnieść jego standard - uważają. I zwracają uwagę, że wszelkie merytoryczne