Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

9 listopada 2005 r.
17:01
Edytuj ten wpis

UPA: Chwała czy hańba

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
W czasie II wojny światowej Polaków i Ukraińców podzielił spór o przyszłe granice pomiędzy ich państwami. Obie strony nie wykluczały, że mogą powtórzyć się wydarzenia z roku 1918 r., kiedy to doszło do konfliktu o Lwów.

Opornych likwidować
Jesienią 1942 r. na naradzie referentów wojskowych OUN zalecono, by w chwili wybuchu ukraińskiego powstania "wszystkich Polaków wysiedlić, dając im możliwość wzięcia z sobą, to, co zechcą zabrać, ponieważ [...] będzie ich bronić Anglia i Ameryka. Tych, którzy nie zechcą wyjechać: likwidować”.
Antypolska akcja na Wołyniu rozpoczęła się na przełomie w marca i kwietnia 1943 r. Dwie kolejne duże fale mordów miały tam miejsce w lipcu/sierpniu i grudniu. W Galicji Wschodniej masowa banderowska operacja zaczęła się w lutym 1944 r. Jej przebieg był bardzo okrutny. Niejednokrotnie wybijano całe wsie. Tylko latem 1943 r. zginęło na Wołyniu 17 tys. Polaków. To wywołało kontrowersje nawet wśród samych banderowców. Jednak ostatecznie uznano UPA za "podstawowy środek walki o Ukraińskie Państwo”.
Zachowały się dokumenty, z których możemy poznać, jak ówczesną sytuację oceniał dowódca Ukraińskiej Powstańczej Armii, Roman Szuchewycz. W lipcu 1944 r. stwierdził m.in.: "Polski element rozproszony na Wołyniu w pełni paraliżował ruch UPA. [...] Wówczas zaczęła się likwidacja ludności polskiej na Wołyniu, która zakończyła się latem 1943 r. Ostały się jedynie wyspy pod ochroną niemiecką, wtedy rozwinęła się UPA. [...] Od kwietnia 1944 r. [w Galicji Wschodniej] Dowództwo UPA wydało rozkaz wysiedlenia Polaków jeśli sami się nie przesiedlą. Ataki są kontynuowane. [...] Tworzymy dla siebie wygodne pozycje, których nie można osiągnąć przy zielonych stołach [rozmów]”.

Niemiecka prowokacja
Konflikt polsko-ukraiński ogarnął także Lubelszczyznę. Było to efektem niemieckiej akcji wysiedleńczej. W jej trakcie Niemcy w niektórych wysiedlonych wsiach polskich osadzali Ukraińców - też zresztą przymusowo wysiedlonych - w taki sposób, by wioski zamieszkiwane przez nich stworzyły naturalny wał zabezpieczający ich własnych kolonistów przed uderzeniami polskiej partyzantki.

Prowokacja powiodła się.
Polacy faktycznie bowiem część uderzeń skierowali przeciwko ludności ukraińskiej. W latach 1942-1943 na Chełmszczyźnie zginęło z rąk polskich ok. 500 Ukraińców, jednak większość z nich padła w drugiej połowie 1943 r., kiedy wieści o wydarzeniach na Wołyniu sprowokowały polskie podziemie do większych akcji antyukraińskich.
W marcu 1944 r. hrubieszowskie i tomaszowskie oddziały AK, wsparte przez oddział Batalionów Chłopskich Stanisława Basaja "Rysia”, podjęły partyzancką ofensywę paląc szereg ukraińskich wsi (m.in. Sahryń, Bereść, Łasków). Po złamaniu oporu ukraińskich samoobron doszło do zabijania cywilów. W sumie zginęło ok. 1,5 tys. Ukraińców. W następnych dniach na Chełmszczyznę wkroczyło kilka kureni UPA z Wołynia i Galicji Wschodniej, które z kolei rozpoczęły czystkę antypolską, niszcząc szereg polskich miejscowości (np. Poturzyn, Żabcze, Wielkie Oczy) i zabijając w nich wielu cywilów. Jednocześnie w ciężkich walkach zepchnęły oddziały polskie za rzekę Huczwę. Powstał front polsko-ukraiński o długości ponad 100 km.

Pakt o nieagresji
Po wejściu Armii Czerwonej ukraińscy przywódcy szybko się przekonali, że Sowieci traktują niepodległościowe aspiracje Polaków podobnie, jak Ukraińców. 1 września 1944 r. pojawiły się rozkazy wstrzymujące antypolską akcję, co na początku 1945 r. doprowadziło do wygaszenia ataków. Na przełomie kwietnia i maja 1945 r. doszło nawet do zawarcia lokalnych porozumień o nieagresji pomiędzy polskim podziemiem poakowskim i UPA. Miały one miejsce w powiecie stryjskim oraz na terenach dzisiejszej Polski w województwach lubelskim i rzeszowskim. Obydwie strony zobowiązały się w nich do zawieszenia broni, unikania niepotrzebnego przelewu krwi i współpracy w walce z NKWD i UB.
Porozumienia na terenie Lubelszczyzny przetrwały aż do roku 1947. W 1946 r. Polacy i Ukraińcy przeprowadzili nawet dwie wspólne akcje zbrojne 6 kwietnia opanowując stację kolejową w Werbkowicach, nocą 27/28 maja atakując Hrubieszów.
Władze komunistyczne w Polsce do 1947 r. jako swojego głównego wroga nie uznawały UPA, ale polskie podziemie i opozycję. W specjalnym raporcie, sporządzonym wiosną 1946 r. w Naczelnym Dowództwie Wojska Polskiego oddziały UPA określono jako mające "charakter raczej przejściowy”. "Więcej stały charakter - czytamy dalej w owym raporcie - ma działalność band reakcyjnych NSZ i AK. Tworzą one największe zagęszczenie band i stanowią główne niebezpieczeństwo [...] szczególnie w czasie walki wyborczej”.

Akcja "Wisła”
Dopiero po sfałszowaniu wyborów do Sejmu w styczniu 1947 r. władze postanowiły zlikwidować ukraińską partyzantkę. Latem 1947 r. podczas akcji "Wisła” przymusowo wysiedlono pozostałych jeszcze w Polsce Ukraińców (w sumie ponad 140 tys. osób) na ziemie odzyskane. Wykrwawione oddziały UPA przebiły się na zachód lub na Ukrainę. Niewykluczone, iż niektórzy członkowie ukraińskiego podziemia podczas ucieczki korzystali z pomocy dokumentów i kontaktów dostarczonych przez WiN.
Porozumienia poakowskiego podziemia były tylko drobnym epizodem w krwawej polsko-ukraińskiej historii tamtych lat.
Wielu uczestników rozmów po stronie polskiej nie wyrzekło się myśli o odzyskaniu Lwowa, zaś po ukraińskiej o uzyskaniu Chełma czy Przemyśla. Obie strony podejmując rozmowy chciały po prostu uniknąć konfliktu na dwa fronty. Porozumienia przyniosły wymierny rezultat w postaci ograniczenia wzajemnych ofiar wśród ludności cywilnej. Co istotne, zawarli je ludzie dotychczas zaciekle się zwalczający. Pomimo to uznali, iż dla dobra Polski i Ukrainy warto sobie podać rękę. •

Grzegorz Motyka doktor historii, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN i IPN w Lublinie. Autor m.in. "Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943-1948”
W 1943 r Janina Kalinowska mieszkała wraz z rodziną w Kolonii Futoma niedaleko Uściługa. Ukraińscy nacjonaliści zamordowali jej rodziców i brata. - Teraz będą bohaterami? - pyta Kalinowska, przewodnicząca zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu. - UPA zorganizowała na ulicach Kijowa manifestację, o ich "zasługach” dyskutuje ukraiński parlament. Jak można?
Na Zamojszczyznę sotnie UPA wkroczyły na początku 1944 r. Dowodził nimi Mirosław Onyszkiewicz ps. "Orest”. Upowców wyprzedzała ich "sława”. - W obawie o życie Polacy skupili się w większych osadach - wspomina 66-letnia Aniela Wawryszczuk z Tarnoszyna, gdzie UPA pojawiła się w marcu. - Wystawiali straże, budowali w piwnicach schrony. Nie pomogło. Naszą wieś spalili, a ludzi wybili. Zginęła moja babcia. Mojemu mężowi zabito mamę i 3-letniego brata.
Polaków, którym nie udało się uciec, bezlitośnie mordowano. Nie oszczędzano dzieci i starców. Akcja trwała kilka godzin. Dziesięć dni później policja ukraińska aresztowała tych, którzy po pogromie wrócili do wioski.
Zabito ich na drodze do Krzywicy. W sumie zginęło 70 Polaków z Tarnoszyna.
- Takich wiosek były setki, a ofiar tysiące - mówi Teofil Niemczuk, prezes zamojskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. - Widziałem kobiety i dzieci powywieszane na płotach. Widziałem stosy poobcinanych rąk. Nasi partyzanci walczyli z tymi zbrodniarzami podczas akcji odwetowych jak z robactwem. A teraz chcą ich rehabilitować? A jaka to różnica między UPA a hitlerowcami? - pyta dziś Niemczuk.
Teraz zamojscy Wołyniacy chcą, by sprawą zajęło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Szykujemy już pismo - mówią. - Będziemy też pisać do posłów, senatorów i kogo się da.
Pod pismami podpiszą się prawdopodobnie również byli żołnierze AK, BCh, LWP i innych organizacji kombatanckich.
Ale to nie wszystko: przeciw rehabilitacji UPA opowiadają się również ukraińscy komuniści i weterani Armii Czerwonej. 
Bogdan Nowak

Korespondent

Jest 2 sierpnia 1946 roku. Do Władzina, nieopodal Uchania przyjeżdża Wiliam Dereck Selby, korespondent brytyjskiego "The Sunday Times”. Selby przybył na wspólne spotkanie z dowódcami WiN (Wolność i Niezawisłość) i UPA.
Polacy liczyli na to, że za pośrednictwem dziennikarza uda im się poinformować Zachód o łamaniu międzynarodowych zobowiązań przez ZSRR i Rząd Jedności Narodowej. Ukraińcy chcieli natomiast pokazać jak sprawna i silna jest UPA. To nie była pierwsza wspólna akcja obu organizacji. Już w połowie `44 dowództwo hrubieszowskiego obwodu AK szukało porozumienia z UPA. Partyzanci ścigani przez NKWD i UB chcieli w ten sposób zakończyć walkę na dwa fronty.
Redakcja wysłała Selby'
ego z zadaniem zbadania "w jakim stanie znajduje się antykomunistyczne podziemie”. Partyzanccy dowódcy jeden po drugim składali dziennikarzowi wizyty. Ukraińcy chwalili się uzbrojonymi i zakonspirowanymi łącznikami m.in. na Białoruś, Łotwę i Turcję. Tłumaczyli, że są w stanie stawić opór Armii Czerwonej. Polacy pytali o przyszłość - "Jeżeli zwyciężycie, to wygracie Polskę. A jeśli przegracie, to przylecą po was "Liberatory” i będziecie mieli pierwszeństwo wstępu na wszelkie uczelnie w Anglii” - obiecywał Selby.
Jego artykuły częściowo zdekonspirowały partyzantów. Po tych, którzy przeżyli, nie przyleciał żaden brytyjski samolot.
Gdy 7 listopada podczas świętowania kolejnej rocznicy rewolucji październikowej liderka lewackiej Progresywnej Socjalistycznej Partii Ukrainy, Natalia Witrenko krzyczała w Kijowie "Nie pozwolimy rehabilitować UPA!”, to nie chodziło jej wcale o losy żyjących kombatantów. Bo problem UPA jest dziś na Ukrainie zakładnikiem polityki. Zwłaszcza teraz, kiedy zbliża się oficjalny początek kampanii wyborczej do Rady Najwyższej.
Towarzyszka Witrenko po prostu dobrze wie, że hasło "OUN-UPA” na jej potencjalnych wyborców działa jak czerwona płachta
na byka.
Za jaką cenę?
Starsi ludzie we Wschodniej Ukrainie są ofiarami wieloletniej propagandy radzieckiej, która mówiła, że "bandyci z UPA” byli sojusznikami hitlerowców. Że razem z nimi walczyli przeciw Armii Radzieckiej. A ich głównym zajęciem było mordowanie niewinnych mieszkańców Ukrainy Zachodniej, którzy chcieli budować socjalizm. O tym, że UPA walczyła także z nazistami, większość mieszkańców Wschodu, Centrum i Południa Ukrainy zwyczajnie nie wie.
Całkiem inaczej jest na Ukrainie Zachodniej. UPA była tutaj dla Ukraińców tym, czym dla Polaków była Armia Krajowa.
Powołana podczas II wojny światowej stała się masową formacją militarną, walczącą o niepodległe państwo.
I o to UPA walczyła aż do lat 50. Za jaką cenę? Stalinowski reżim faktycznie zniszczył ukraiński kościół grekokatolicki,
który zszedł do podziemia. Enkawudyści rujnowali wsie, setki tysięcy ludzi wywieziono na Syberię, a inteligencję rozstrzeliwano.
UPA to nie SS
Kiedy powstała niepodległa Ukraina, mieszkańcy Ukrainy Zachodniej spodziewali się, że władza w Kijowie wreszcie przyzna ocalałym żołnierzom
UPA uprawnienia kombatanckie. Tak się jednak nie stało.
Politycy wielu partii liczyli przede wszystkim głosy mieszkańców reszty kraju. Tych było więcej i nie chcieli oni słyszeć o rehabilitacji "faszystów” z OUN-UPA.
Po pomarańczowej rewolucji sytuacja - tak się przynajmniej wydawało - powinna się zmienić. W maju, z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej, Wiktor Juszczenko, prezydent Ukrainy wezwał byłych żołnierzy Armii Radzieckiej i kombatantów UPA do pojednania. - Wszyscy walczyliście o niepodległość Ukrainy - mówił Juszczenko.
Apel nie przyniósł oczekiwanych efektów. Chociażby dlatego, że większość byłych żołnierzy Armii Radzieckiej do dzisiaj nie orientuje się w historii i twardo trzyma się starych mitów sowieckiej propagandy. I to tak bardzo, że nie odróżnia UPA od ukraińskiej dywizji SS "Galicja”.
Poczekamy do wyborów
W ciągu kilku ostatnich miesięcy deputowani ukraińskiej Rady Najwyższej dwa razy nie zgodzili się na parlamentarną debatę o UPA.
Tymczasem rząd Ukrainy, nie czekając na decyzje parlamentu, zaproponował, by przyznać byłym żołnierzom UPA takie same uprawnienia kombatanckie, jakie przysługują żołnierzom Armii Radzieckiej.
Rząd kierował się opiniami historyków ze specjalnej komisji rządowej, którzy stwierdzili, że OUN-UPA w żaden sposób nie współdziałał z nazistami. Mimo to, szanse na przegłosowanie rządowego pomysłu są minimalne. Przynajmniej do wiosennych wyborów.
Idzie lepsze
Najlepszym dowodem na to, że - poza terytorium Ukrainy Zachodniej - wiedza o OUN-UPA jest praktycznie żadna, jest jeden fakt. Otóż przeciwnicy rehabilitacji praktycznie nie wykorzystują tak potężnego argumentu, jak mordy Polaków na Wołyniu. Tu wciąż czekamy na wyjaśnienia.
Wcześniej te krwawe i okrutne wydarzenia niektórzy nasi historycy tłumaczyli wojną Polaków z Ukraińcami w latach 1918-19 i przymusową polonizacją Ukraińców w Polsce międzywojennej.
Dla Polaków takie podejście jest oczywiście nie do przyjęcia. A czy będzie inne podejście?
Mam nadzieję, że tak. Poparcie Polski dla Ukrainy w czasie pomarańczowej rewolucji zniszczyło pewną historyczną nieufność naszych narodów. Dowodem choćby otwarcie Cmentarza Orląt Lwowskich. A tę decyzję poparła m.in. Lwowska Krajowa Rada Kombatantów UPA.

Askold Jeromin - szef działu zagranicznego lwowskiego dziennika Wysoki Zamek
Grzegorz Motyka doktor historii, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN i IPN w Lublinie. Autor m.in. "Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943-1948”

Pozostałe informacje

Avia Świdnik tylko zremisowała z Czarnymi Połaniec

Avia Świdnik zremisowała z Czarnymi Połaniec

Avia Świdnik dwukrotnie odrabiała straty w meczu z Czarnymi Połaniec: z 1:2 i z 2:3. W doliczonym czasie Paweł Uliczny nie strzelił rzutu karnego. Ostatecznie spotkanie zakończyło remisem 3:3

Bartosz Zmarzlik nie dał rywalom szans w Grand Prix Niemiec

Bartosz Zmarzlik nie dał rywalom szans w Grand Prix Niemiec

Bartosz Zmarzlik show. Lider Orlen Oil Motoru Lublin zaprezentował wyborną formę i wygrał Grand Prix Niemiec w Landshut. Z dobrej strony zaprezentowali się także inni zawodnicy trzykrotnych mistrzów Polski

Poradnik wyborcy– terminy i co zrobić, aby głosować nie w swoim okręgu

Poradnik wyborcy– terminy i co zrobić, aby głosować nie w swoim okręgu

Kalendarz wyborczy nie tylko podaje terminy pierwszej i ewentualnie drugiej tury wyborów prezydenckich, ale określa też dokładne daty czynności, jakie muszą wykonać komitety, a także wyborcy, jeśli np. chcą mieć nieodpłatny transport lub zamierzają głosować poza swoim okręgiem.

Chełm wybuduje schrony. Miasto ma plan

Chełm wybuduje schrony. Miasto ma plan

Rada Miasta Chełm jednogłośnie przyjęła kompleksowy plan działania, mający przygotować miasto na różnorodne zagrożenia – zarówno militarne, jak i cywilne. Plan przewiduje powołanie Korpusu Obrony Cywilnej.

"Byliśmy mocni na torze". Opinie po meczu Orlen Oil Motoru z Innpro ROW Rybnik
galeria

"Byliśmy mocni na torze". Opinie po meczu Orlen Oil Motoru z Innpro ROW Rybnik

W piątkowy wieczór Orlen Oil Motor Lublin nie miał problemów z pokonaniem Innpro ROW Rybnik. Lubelskie "Koziołki" wygrały 63:27 i umocniły się na pierwszym miejscu w stawce. Jak mecz podsumowali jego główni bohaterowie?

Wisła Puławy sprawiła sensację wygrywając w Krakowie z Wieczystą

Sensacja w Krakowie. Wisła Puławy ograła Wieczystą!

Za takie historie kibice kochają piłkę nożną. W sobotę skazywana na porażkę Wisła Puławy pokonała w Krakowie tamtejszą Wieczystą i wciąż jest blisko uniknięcia degradacji

36-latek, który w kwietniu miał potrącić nastolatkę, usłyszał zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia,
RAPORT

Hulajnogi na chodnikach: nie jest bezpiecznie

W Lublinie mężczyzna na hulajnodze potrącił 13-latkę. W Puławach 40-latek jadąc hulajnogą stracił równowagę i przewrócił się na chodnik. Był nietrzeźwy i trafił do szpitala. W Chełmie 12-latka jadąca hulajnogą uderzyła w tył samochodu.

Podobnie jak w pierwszym, tak i w drugim meczu finału Bogdanka LUK Lublin pokonała Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0.
galeria

Drugi mecz finału PlusLigi: Bogdanka LUK Lublin rozbiła Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0 [ZDJĘCIA]

W drugim spotkaniu finałowym o mistrzostwo Polski Bogdanka LUK Lublin pokonała wicemistrza kraju Aluron CMC Wartę Zawiercie 3:0. Do złotego medalu lublinianie potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. MVP wybrany został Wilfredo Leon. Trzeci mecz w środę w Sosnowcu, o godzinie 20.30

Puławy pamiętają o 234. rocznicy uchwalania trzeciomajowej konstytucji
zdjęcia
galeria

Puławy pamiętają o 234. rocznicy uchwalania trzeciomajowej konstytucji

Jak co roku mieszkańcy Puław, samorządowcy, przedstawiciele lokalnych organizacji, służb mundurowych, szkół - zebrali przed Pomnikiem Konstytucji, by złożyć przed nim kwiaty i zapalić znicze. Uroczystościom towarzyszyła Puławska Orkiestra Dęta.

Historyczne stroje i polonez na Placu Litewskim. Lublin świętuje 3 maja
zdjęcia
galeria

Historyczne stroje i polonez na Placu Litewskim. Lublin świętuje 3 maja

Zespół Pieśni i Tańca "Lublin" im. Wandy Kaniorowej poprowadził dzisiaj "Poloneza dla Lublina". Tańczących, w tym przedstawicieli lokalnych władz, w historycznych strojach, oglądały tłumy mieszkańców zebranych na Krakowskim Przedmieściu i Placu Litewskim.

Prezydent Duda z apelem do ministra. Upomniał się o Borsuka

Prezydent Duda z apelem do ministra. Upomniał się o Borsuka

W Warszawie zakończyła się oficjalna część obchodów z okazji rocznicy uchwalenia konstytucji 3 maja. W trakcie swojego przemówienia Andrzej Duda wspomniał m.in o projekcie Borsuk, który może zostać polskim hitem eksportowym.

Lublin rozpoczyna świętowanie dnia konstytucji 3 maja. Sesja w trybunale
zdjęcia
galeria

Lublin rozpoczyna świętowanie dnia konstytucji 3 maja. Sesja w trybunale

W Trybunale Koronnym zakończyła się już uroczysta sesja Rady Miasta Lublin, która rozpoczęła oficjalne obchody święta w stolicy Lubelszczyzny. Teraz czas na poloneza, potem m.in. fire show.

W derbach Chełmianka Chełm podzieliła się punktami ze Świdniczanką Świdnik

Chełmianka Chełm podzieliła się punktami ze Świdniczanką Świdnik

W spotkaniu derbowym Chełmianka Chełm zremisowała ze Świdniczanką Świdnik 2:2

Najlepsze kreacje przygotowane w Nałęczowie trafią na finał, ogólnopolski pokaz mody w Warszawie
ekologia
galeria

Młodzież z Nałęczowa uszyła ubrania z opadów. Pokażą je w stolicy

Spódnice, torebki, bluzki, sukienki - a to wszystko z zielonych i niebieskich odpadów. Uczniowie szkół podstawowych z gminy Nałęczów w poniedziałek wzięli udział w akcji "Moda na recykling". We wrześniu pojadą do Warszawy na ogólnopolski finał z udziałem gwiazd telewizji.

Lublin: Auto wpadło na poduszkę zderzeniową. Niebezpieczna sytuacja przy węźle Sławinek

Lublin: Auto wpadło na poduszkę zderzeniową. Niebezpieczna sytuacja przy węźle Sławinek

Do niebezpiecznej sytuacji doszło dzisaj ok. godz. 10:30 na alei Solidarności w Lublinie. Tuż przed węzłem drogowym Sławinek na jezdni prowadzącej od strony Warszawy zatrzymało się kilka aut, z których wysiadła grupa obcokrajowców. Jeden z pojazdów najpewniej jechał pod prąd.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium