Policjanci z Poniatowej wyjaśniają okoliczności imprezy, po której jeden z uczestników trafił do szpitala. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, imprezę zorganizował w domu 17-latek z Karczmisk.
Nastolatkowie mieli palić marihuanę. Jeden z nich, 18-latek, stracił przytomność. Prawdopodobnie zażył inny środek o silnym działaniu psychoaktywnym, który podał mu jeden z kolegów. Po północy chłopaka zabrało pogotowie. W krytycznym stanie został przewieziony do wojewódzkiego szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie na oddział toksykologiczno-kardiologiczny. Jak ustaliliśmy, lekarze walczyli o jego życie do wczesnych godzin rannych. Udało się go uratować. Jak czuje się dziś?
– Nie możemy udzielać informacji na temat stanu zdrowia pacjentów – mówi dr n.med. Jarosław Szponar, kierownik oddziału toksykologiczno-kardiologicznego wojewódzkiego szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Informację o zdarzeniu przekazał policjantom w niedzielę w nocy lekarz z karetki pogotowia, którą wezwano do 18-latka. Medyk poinformował mundurowych, że chłopak jest pod wpływem silnych narkotyków. Policjantom udało się przesłuchać nastolatka. Funkcjonariusze nie ujawniają jednak szczegółów jego relacji.
– Wstępnie wytypowaliśmy jedną osobę, która mogła podać 18-latkowi narkotyki. Przeprowadzono również przeszukania w domach uczestników imprezy. Policjanci nie znaleźli tam jednak żadnych nielegalnych substancji – informuje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Nadal ustalamy dokładne okoliczności sprawy. Od 18-latka, który trafił do szpitala, pobrano krew. Oczekujemy na wyniki badań toksykologicznych.
Policyjne postępowanie prowadzone jest w kierunku narażenia czyjegoś zdrowia lub życia. Grozi za to do 3 lat więzienia. Mundurowi podkreślają, że dotychczasowe ustalenia nie dają podstaw, by postawić komuś zarzuty.
– Niestety, substancje odurzające nadal są problemem. Potwierdza to m.in. ostatni przypadek z października ub.r. z Biłgoraja, kiedy po zażyciu takich substancji psychoaktywnych zmarł 15-letni chłopak. Dopalacze są popularne wśród młodych ludzi, bo kosztują mniej niż narkotyki – mówi Grzegorz Małys, ratownik medyczny z Zamościa. – Najwięcej przypadków, w których interweniujemy, dotyczy młodych ludzi, głównie w wieku 16–17 lat.
Zatrucie dopalaczami może mieć różne objawy. Część pacjentów zapada w śpiączkę i przestaje oddychać, inni są skrajnie pobudzeni i agresywni. Do szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie trafił pacjent, który był tak agresywny, że musiało pilnować go aż sześciu policjantów. Inni wymagali dializoterapii, mieli ciężkie uszkodzenia wielonarządowe, zaburzenia rytmu serca.
>>>