
Po wichurach w radzyńskim parku dochodzi do zniszczeń drzew. Urzędnicy chcą zatrudnić miejskiego ogrodnika.

Najpierw w maju, a później w czerwcu nawałnica, która przeszła przez Radzyń Podlaski powaliła stare drzewa i połamała konary w przypałacowym parku. A drzew jest tu kilkaset, niektóre mają setki lat. Na przykład wiek modrzewi dendrolodzy określili na ponad 300 lat.
Po ostatniej takiej wichurze 8 czerwca, burmistrz Jakub Jakubowski podjął pewne decyzje. – To tak naprawdę nie jest efekt jednej nawałnicy, tylko wieloletnich zaniedbań. Drzewa w parku są przerośnięte, często sięgają 20 metrów i są najwyższe w okolicy- zauważa Jakubowski. – Potrzebujemy profesjonalistów, arborysty i ogrodnika, którzy opracują i będą prowadzić działania codzienne – podkreśla burmistrz. Tym samym zapowiada zatrudnienie takich fachowców. Konkursu jeszcze nie ogłoszono. – Będziemy też szkolić w tym zakresie urzędników i pracowników PUK -dodaje.
W ubiegłym roku pałac Potockich odzyskał dawny blask za blisko 30 mln zł. Ale 12 hektarów terenu wokół zabytku wciąż czeka na rewitalizację. Miasto złożyło wniosek o dofinansowanie do urzędu marszałkowskiego. – Liczymy, że prace będą prowadzone z poszanowaniem historycznej barokowej kompozycji, z dbałością o przyrodę, ale i w trosce o bezpieczeństwo odwiedzających. Konieczne będzie usunięcie ponad 50 drzew – zarówno w obrębie barokowego wgłębnika, jak i w innych częściach parku. Chodzi o te drzewa, które stwarzają największe zagrożenie dla użytkowników, są schorowane lub zaburzają historyczny układ przestrzenny – tłumaczył już w maju Jakubowski. Ratusz ma już w szufladzie pełną inwentaryzację dendrologiczną i zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
