Liberalny "Strajk Kobiet" pod względem frekwencji zdecydowanie wygrał z konserwatywnym "Manifestem Piękna" podczas środowych demonstracji w Puławach. W tym pierwszym uczestniczyło około stu osób. W tym drugim około dwudziestu. Obu grupom przeszkodził padający deszcz.
- Stanowimy ponad połowę populacji tej planety. Jesteśmy siłą - mówiła Elwira Borowiec, która przemawiała do zgromadzonych na Placu Chopina w Puławach uczestników "Strajku Kobiet".
Zgodnie z jego scenariuszem, uczestniczy przynieśli ze sobą czerwone kartki dla obecnego rządu. Wśród osób, które słuchały przemówienia, było prawie po równo kobiet i mężczyzn. W większości w starszym wieku. Mimo tego, że z głośników słychać było feministyczne hasła dotyczące praw kobiet, to mieszkańcy Puław, którzy w te deszczowe popołudnie zdecydowali się przyjść na plac, nie ukrywali, że ich motywacją był raczej sprzeciw wobec PiS-u.
- Jestem przeciwko temu, co się dzieje. Przeciwko PiS-owi, dyktaturze, głupocie, arogancji, chamstwu. Szkoda mi, że nie ma z nami młodzieży. Myślę, że oni zostali kupieni, ale dla nich jeszcze przyjdzie przebudzenie - mówi pani Danuta Jeżyna. Podobnego zdania jest jej imienniczka, która przyznała, że na demonstracji jest po raz pierwszy w życiu. - Dlatego, że jesteśmy wkorzone na ten rząd, na łamanie prawa. Sytuacja jest poważna, to jest zbliżająca się małymi krokami dyktatura.
Wbrew zapowiedziom, panie nie przyniosły ze sobą garnków, czy patelni, a jedynym rekwizytem, który czasem się odzywał, była ręczna syrena.
Dość cicho było też na kontrmanifestacji organizowanej przez lokalne środowiska konserwatywno-narodowe. Organizatorka akcji pod nazwą "Manifest Piękna" zapowiadała, że będzie to pozytywna, kolorowa pikieta w odróżnieniu od stylu "czarnych pań". W praktyce tych kolorów trochę zabrakło, a grupka młodych dziewcząt i chłopców po raz kolejny na Plac Chopina zabrała ze sobą dwa, duże bannery przedstawiające drastyczne, poaborcyjne zdjęcia.
- Sprzeciwiamy się brzydocie aborcji. To jest nasz manifest piękna dzisiaj. Chcemy pokazać także to, że jest alternatywa wobec Strajku Kobiet. Że kobieta może być dumna, mieć klasę, a nasze plakaty antyaborcyjne to dowód na to, że życie nienarodzone również jest dla nas bardzo ważne - mówią Klaudia Bernat oraz jej koleżanki.