Wojewoda lubelski zgodził się na organizację lokalnego referendum w gminie Końskowola. Mieszkańcy będą mogli w ten sposób legalnie zaprotestować przeciwko planom budowy biogazowni i zakładów utylizujących odpady zwierzęce.
Referendum odbędzie się w niedzielę 25 października. Głosy będzie można oddać w tym samych lokalach wyborczych, w których przeprowadzone zostaną wybory parlamentarne. Żeby było wiążące dla władz, jego frekwencja musi przekroczyć 30 procent. To oznacza, że do urn powinno pójść około 2,5 tysiąca dorosłych mieszkańców gminy.
Inicjatorzy głosowania obawiali się, że uchwałę dotyczącą jego organizacji może uchylić nadzór wojewody. Powodem tych obaw były telefony z urzędu gminy do wojewody. Stowarzyszenie „Zielone Powiśle”, które stoi za referendum, zarzuciło urzędnikom sugerowanie jego odrzucenia.
– Niejednokrotnie dzwoniłam w sprawie referendum do nadzoru, ale nie z sugestią, czy chęcią wywierania wpływu, tylko z prośbą o pomoc. To delikatna materia i zależało mi na tym, żeby przygotowywana przez nas uchwała była wolna od błędów formalnych. Nie przypuszczałam, że te rozmowy zostaną w ten sposób wykorzystane przeciwko mnie – mówi sekretarz gminy Stanisława Noworolnik, która podkreśla, że o jej konsultacjach z nadzorem prawnym wojewody nie wiedział wójt Stanisław Gołębiowski.
Sekretarz podczas sesji rady gminy wytknęła też inicjatorom referendum, że ci sami konsultowali się z prawnikami nadzoru, co już nie było oceniane jako wywieranie wpływu. Na koniec zamanifestowała swoją niechęć do trujących środowisko inwestycji.
– Nie wiem z czego to wynika, że państwo sądzicie, że nam, mnie, czy panu wójtowi zależy na tym, żeby powstawały w naszej gminie spalarnie, żeby był ten smród. Przecież tu nie o to chodzi – podsumowała.
Do słów pani sekretarz odniósł się radny Janusz Próchniak, jeden z inicjatorów organizacji lokalnego referendum. – Mogę zapewnić, że nie konsultowaliśmy się z wydziałem prawnym nadzoru wojewody. Pomagali nam lokali prawnicy. Ta cała sytuacja jest bardzo delikatna i budzi wiele emocji. Dało się odczuć, że państwo w urzędzie gminy nie wierzyli, że to referendum się odbędzie, ale nie mieliście racji. Mieszkańcy mają prawo zabrać w tej sprawie głos.