Wewnętrzna komisja, która miała sprawdzić, jak działali pracownicy kostnicy w puławskim szpitalu będzie pracować dwa tygodnie dłużej.
– Podjęliśmy taką decyzję, bo zostało jeszcze kilka rzeczy do sprawdzenia, m.in. zapisy z monitoringu – mówi Wojciech Tarłowski, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych puławskiego szpitala i przewodniczący komisji.
Przypomnijmy, że o sprawie w połowie kwietnia napisał portal tubapulaw.pl. Według jego relacji, w przyszpitalnej kostnicy, w której pracują dwie osoby, zwłoki miały leżeć nie tylko na wózkach, ale też bezpośrednio na podłodze. Ciała miały być wydawane przez pracowników kostnicy nie w szpitalnych workach, lecz w prześcieradłach, które następnie miały być zwracane do kostnicy i po praniu trafiać na szpitalne łóżka.
Portal przytoczył relację świadka, pracownika jednej z firm pogrzebowych, który przyjechał po odbiór ciała osoby zmarłej w szpitalu. – Weszliśmy do sali, gdzie zazwyczaj znajduje się 5–6 ciał. W kostnicy nie ma specjalnych szaf chłodniczych ze specjalnymi szufladami na zwłoki. Tamtego dnia przeżyłem szok: w małym pomieszczeniu upchnięto, dosłownie upchnięto, 17 ludzkich ciał. Były wszędzie – na wózkach, na tacach, a ci, dla których zabrakło tego starego, pokrzywionego kawałka blachy, leżeli bezpośrednio na betonie. To były czyjeś dzieci, ojcowie, ukochane osoby. Tak strasznie sponiewierani – relacjonował świadek.
Pojawił się także zarzut, że pracownicy kostnicy mieli sprzedawać szpitalne worki zakładom pogrzebowym, a także zarabiać na przechowywaniu zwłok. Za wstawienie zwłok mieli dostawać „na lewo” od firmy pogrzebowej 100–150 zł, a były jeszcze dodatkowe pieniądze za mycie i ubieranie ciał.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wstępne ustalenia komisji nie wykazały żadnych nieprawidłowości w działaniu pracowników kostnicy. Dotyczy to zarówno kwestii finansowych, jak i sposobu, w jaki przechowywane były ciała. Kontrola dokumentów nie potwierdziła, że pracownicy przyjmowali pieniądze „na lewo”.
Szpital wysłał też pisma do zakładów pogrzebowych z pytaniem, czy korzystały z usług kostnicy i czy były jakiekolwiek naciski ze strony pracowników na zapłacenie za dodatkowe usługi, np. ubieranie ciał. Żaden tego nie potwierdził.
Sanepid sprawdził z kolei warunki, w jakich przechowywane były zwłoki. Wszystko miało się odbywać zgodnie z procedurami.