W środę rano dwa puławskie przedszkola odebrały maile informujące o podłożeniu ładunków wybuchowych, które miały znajdować się w plecakach dzieci. Dyrektorki placówek powiadomiły służby i zarządziły ewakuację. Tego samego dnia fałszywe alarmy tego typu pojawiły się w całym kraju.
Wiadomości o bombach schowanych w plecakach dotarty do Miejskiego Przedszkola nr 5 przy ul. Słowackiego i Miejskiego Przedszkola nr 8 przy ul. Norwida. Dyrektorki obydwu puławskich placówek o podejrzanej korespondencji powiadomiły Urząd Miasta oraz odpowiednie służby. Na miejsce stawili się strażacy oraz policyjni pirotechnicy. Dyrektorki po konsultacji z pracownikami Ratusza zarządziły ewakuację budynków.
- Nigdy nie mamy pewności, czy taki sygnał jest prawdziwy, czy nie. Moim zdaniem nie powinniśmy ryzykować, ani gubić czujności, narażając dzieci na niebezpieczeństwo. Ewakuacja została przeprowadzona sprawnie, dzieci na dworze spędziły około 30 minut, po czym wróciły do środka. Alarm okazał się fałszywy - mówi Dariusz Fijoł, szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności w puławskim magistracie.
To już kolejny przykład karygodnego zachowania nieznanych sprawców, którzy korzystając z poczty elektronicznej, straszą podłożeniem bomby w publicznych placówkach. Trzy tygodnie temu z powodu fałszywego alarmu służby musiały interweniować w Centrum Handlowym "YETI". Ładunku oczywiście nie znaleziono.
Przypominamy, że za wysyłanie fałszywych ostrzeżeń o podłożonych ładunkach wybuchowych w miejscach publicznych grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Wyrok skazujący w takich przypadkach mogą usłyszeć także osoby nieletnie.