Nieprzytomny, 30-letni mieszkaniec Puław został znaleziony w nocy przy ul. Głębokiej w Puławach. Mężczyzna ma poważne obrażenia głowy. Według puławskiej policji, był to nieszczęśliwy wypadek. Rodzina poszkodowanego ma jednak wątpliwości i poszukuje świadków.
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę 18 listopada. Leżący przy ul. Głębokiej mężczyzna został znaleziony przez przechodniów, którzy zadzwonili na numer alarmowy 112. Na miejsce skierowano policyny radiowóz oraz karetkę pogotowia. Ratownicy zabrali nieprzytomnego poszkodowanego do szpitala.
Jak informuje policja, jest to 30-letni mieszkaniec Puław. Jak to się stało, że doznał poważnych obrażeń głowy? – Z informacji, które posiadamy wynika, że przewrócił się na schodach przy ul. Głębokiej. Był pod wpływem alkoholu. Nic nie wskazuje na udział w tym zdarzeniu osób trzecich – informuje nadkom. Waldemar Łazuga z KPP w Puławach.
Na to, że nie jest to ofiara pobicia ma wskazywać zarówno przebieg rozmowy świadka z dyspozytorem odbierającym numer alarmowy, jak i stan poszkodowango. Chodzi m.in. o to, że według policji, mężczyzna, nie posiada na ciele żadnych innych obrażeń, które można byłoby zakwalifikować jako ślady ataku.
Nie wiadomo jednak, czy osoby wzywające pomoc dla nieprzytomnego widziały samo zajście, a jeśli tak - z jakiej odległości i czy są w stanie wykluczyć, że został uderzony lub zepchnięty. Była godzina 1 w nocy, a okolice kładki oświetlają jedynie uliczne latarnie. Poszkodowany nadal przebywa w szpitalu. W czwartek odzyskał przytomność. Policja jeszcze z nim nie rozmawiała, ale śledztwo nie zostało jeszcze zakończone.
Warto dodać, że nie wszyscy wierzą w to, że mężczyzna sam się przewrócił. Oficjalną wersję wydarzeń w wątpliwość poddaje najbliższa rodzina 30-latka. Zdaniem bliskich ofiary, którzy rozmawiali m.in. z pracownikami oddziału ratunkowego, wykluczenie pobicia, czy jakiegokolwiek udziału innych osób na tym etapie jest przedwczesne.
Niepokojący, ich zdaniem, jest także fakt, że funkcjonariusze nie zadali sobie trudu, żeby sprawdzić telefon komórkowy poszkodowanego, ostatnie połączenia, zabezpieczyć ubrania, czy przesłuchać osoby, które mogły wiedzieć, gdzie przebywał, z kim się spotkał itp. Dlatego sami, na własną rękę, korzystając z mediów społecznościowych próbują dotrzeć do świadków tego zdarzenia. Proszą o kontakt osoby, które wiedzą, co dokładnie stało się feralnej nocy przy Głębokiej.