Prawie 150 tys. zł wyprowadziła z firmy pracownica Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, która podrabiała pokwitowania zakupu znaczków pocztowych. Proceder trwał dwa lata
W kancelarii PIWET Dorota P. pracowała 10 lat. Przez dwa lata pani wyłudziła z kasy państwowej instytucji środki, za które można kupić mieszkanie. Proceder trwał od 7 stycznia 2015 r. do stycznia 2017 r. Na czym polegał?
– Podam przykład: na znaczki wydawała jednorazowo 4,20 zł, ale na pokwitowaniu otrzymanym z Urzędu Pocztowego dopisywała sobie do tej wartości „84”. I w ten sposób powstawała kwota 844,20 zł. Szła z tym do księgowości gdzie otrzymywała zwrot pieniędzy – mówi Grzegorz Kwit, szef puławskiej prokuratury. – Postawiliśmy jej 66 zarzutów dotyczących podrabiania pokwitowań – precyzuje.
Co ciekawe, tak duże różnice pomiędzy rzeczywistym kosztem znaczków, a tym poświadczanym przez Dorotę P. nikogo przez dwa lata nie zainteresował. Pieniądze były zwracane bezrefleksyjnie, z automatu. Patent „na znaczki” sprawdził się niemal siedemdziesiąt razy. To oznacza, że średnio takie „podrasowywane” wydatki pokrywano 3 razy miesięcznie.
Dorota P. wpadła dopiero po wewnętrznej kontroli przeprowadzonej w instytucie w styczniu br.
– Gdy tylko się o tym dowiedziałem, wezwałem mojego pracownika na rozmowę. Osoba ta przyznała się do winy. Została dyscyplinarnie zwolniona, zobowiązała się na piśmie do zwrotu całej kwoty, a sprawa została niezwłocznie skierowana do prokuratury – informuje Krzysztof Niemczuk, dyrektor PIWET w Puławach.
O to, jak to możliwe, że przez tak długi okres nikt nie zauważył oszustwa, chcieliśmy zapytać Barbarę Kotelbę, z-cę dyrektora do spraw ekonomicznych i główną księgową instytutu. Nie chciała na ten temat rozmawiać. Przyznała jedynie, że zwolniona pracownica doprowadziła do strat w wysokości 145 tys. zł, część pieniędzy już oddała, a resztę przekazuje w ratach.
– Pamiętajmy o tym, że nasz instytut wysyłał do tysiąca listów tygodniowo. To były ogromne ilości korespondencji, głównie wyniki badań do rolników indywidualnych. W tamtym czasie nie funkcjonował obecny system informatyczny, a sami rolnicy i inni klienci woleli otrzymywać korespondencję pocztą tradycyjną, a nie elektroniczną. W takiej skali trudno było zauważyć te nieprawidłowości – tłumaczy dyrektor Niemczuk.
Proces Doroty P. zakończył się w październiku. Sąd Rejonowy w Puławach uznał ją za winną i skazał na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz zapłatę na rzecz PIWET-u kwoty 54 tys. zł. Pozostałą kwotę zobowiązania wobec instytucji, ma spłacić do końca roku.