Awaria przepompowni ścieków zakończyła się zalaniem terenu krwią z pobliskich zakładów ubojowych. Mogło dojść do zakażenia bakteriologicznego, ale nikt ukarany nie będzie.
Mieszkańcy wsi Rudy w gminie Końskowola są wstrząśnięci. W sobotę zobaczyli rzekę krwi, która wypływając ze studzienek kanalizacyjnych zalała jedną z posesji i zbliżała się do ogrodzeń kolejnych.
Krew pochodziła z zakładów ubojowych. Zmieszana ze ściekami zalała teren położony w pobliżu gminnej przepompowni ścieków. To właśnie tam doszło do poważnej awarii.
– Prowadzimy postępowanie wyjaśniające tę sprawę. Z naszych informacji wynika, że pompy przestały pracować. Pobraliśmy próbki zabarwionych na czerwono ścieków i sprawdzimy co w nich jest – mówi Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
Zrzuty krwi wykonuje firma Pini Beef, która na terenie gminy Końskowola ma zakłady mięsne. System kanalizacji nie zawsze radzi sobie z nagłym wzrostem ilości ścieków. Według Radosława Barzenca, prezesa ekologicznego stowarzyszenia „Zielone Powiśle”, to poważne zagrożenie dla zdrowia mieszkańców miejscowości.
– Okazało się, że gmina nie posiada infrastruktury odpowiedniej do obsługi ubojni. Hektolitry krwi bez żadnej utylizacji trafiają do ścieków. To przecież bomba biologiczna o opóźnionym zapłonie! – ostrzega Barzenc.
Zarządcą przepompowni jest Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Puławach. Problemy z urządzeniami zaczęły się w sierpniu, kiedy to w Rudach zaczęły pracować nowe bezobsługowe niemieckie pompy.
– Mamy problemy z ich sterowaniem – przyznaje Wiesław Duklewski, główny inżynier MPWiK. – Zdarza się, że system wskazuje, że pompy pracują, ale w rzeczywistości tak nie jest. Ale zazwyczaj udaje nam się uruchomić je ręcznie na czas.
Duklewski zapewnia, że usterka została już zgłoszona producentowi. Prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu część z nich zostanie wymieniona.
Obecnie w Rudach trwa dezynfekcja terenu zagrożonego skażeniem. – Używamy specjalnego preparatu do dezynfekcji gleby. Akcja prowadzona jest zgodnie z wytycznymi WIOŚ – dodaje Duklewski.
WIOŚ nie zamierza nikogo karać. Jak twierdzą urzędnicy, awaria „nie została spowodowana działaniem celowym”. Niczego nie musi się też obawiać kierownictwo zakładów mięsnych.
– Mamy umowę na odbiór ścieków przez MPWiK. Zapewniam, że spełniają one odpowiednie parametry, a za awarie przepompowni nie odpowiadamy – mówi Artur Osiak, dyrektor Pini Beef w Końskowoli.
Wciąż nie wiadomo, czy pomieszane z krwią ścieki, które wsiąkły w ziemię, zanieczyściły lokalne studnie. Mieszkańcy Rud od soboty boją się z nich korzystać. Co na to sanepid?
– Tam jest wodociąg, a to, że niektórzy mają studnie to druga sprawa. Pracownicy wodociągów wykonują dezynfekcję terenu przy przepompowni. Wszystko jest pod kontrolą – zapewnia Tadeusz Jankowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epodemiologicznej.