Dziewięciu pracowników puławskiego pogotowia ratunkowego może przejść z etatów na system kontraktowy. – Jak tak dalej pójdzie, zamiast 70 osób, w pogotowiu zostanie 30 – ostrzega jeden z ratowników.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Po zmniejszeniu składu zespołów karetek podstawowej opieki, dyrektor SPZOZ w Puławach wysłał zapytania do związków zawodowych dotyczące możliwości zamiany etatów na kontrakty dla grupy ratowników.
Według jednego z pracowników pogotowia, dyrektor postawił ich pod ścianą. – Taką propozycję otrzymało dziewięciu ratowników, kierowników zespołów, najlepszych i najbardziej doświadczonych pracowników naszego pogotowia. Gdy nie chcieli się zgodzić, poinformowano ich, że umowy z nimi zostaną rozwiązane. Teraz wszyscy są zastraszeni – mówi jeden z ratowników, który poprosił o anonimowość.
Tymczasem zdaniem dyrektora, żadnych rozmów dotyczących kontraktów na razie nie ma. – Na razie nikt ratownikom kontraktów nie proponuje. Wysłaliśmy tylko zapytania do związków zawodowych, które dotyczyły zmian formy pracy dla grupy pracowników pogotowia. Nie chciałbym komentować tej sprawy poprzez media. Mamy pewien zamysł organizacyjny i w stosownym czasie poinformujemy o podjętych działaniach. Dzisiaj jest na to za wcześnie – mówi Piotr Rybak.
Szpital po przejściu ratowników na kontrakty ma zaoszczędzić. Paradoksalnie, ratownicy mogą zarabiać nawet więcej, niż dzisiaj, ale będą musieli również więcej pracować. Ile dokładnie nie wiadomo. Zdaniem dyrektora, nie padły żadne propozycje, ale nasz rozmówca twierdzi, że będzie to zmiana ze 160 na 240 godzin miesięcznie.
Poza tym ratownik kontraktowy musi założyć własną działalność gospodarczą, sam opłacać sobie składki, rozliczać się z Urzędem Skarbowym, a w przypadku skarg od pacjentów, odpowiadać za wykonywane usług na równi z instytucją pogotowia.
– Na kontrakcie nie będzie nam przysługiwał urlop, czy zwolnienie chorobowe. Sami będziemy musieli kupować sobie odzież. Nawet jeśli netto zarobimy więcej, nie będzie nam się to opłacać – dodaje ratownik, który zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. – Jeśli część ratowników zacznie pracować po 240 godzin, dla pozostałych może zabraknąć miejsca. Jak tak dalej pójdzie, zamiast 70 osób, w pogotowiu zostanie 30.
Według Sławomira Kamińskiego z NSZZ Solidarność „Ziemi Puławskiej”, kontrakty oznaczają próbę obejścia kodeksu pracy. – Przechodzenie na kontrakty wynika z nieudolności zarządzających lub z niedoinwestowania. Nie rozumiem dlaczego mają za to płacić pracownicy.
Czy oni są winni tragicznej sytuacji ekonomicznej SP ZOZ? Mnie osobiście trudno się z tym pogodzić – mówi Kamiński.