Polscy rolnicy i producenci będą dziś protestować w Brukseli. - Chcemy uświadomić Komisji Europejskiej, że na rosyjskim embargu Polska straciła najwięcej - tłumaczy prezes Lubelskiej Izby Rolniczej.
- Chcemy zwrócić Komisji Europejskiej uwagę, że w tym całym "zamieszaniu z Rosją” Polska straciła najwięcej - tłumaczy Robert Jakubiec, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. W gronie protestujących będą czterej przedstawiciele LIR, m.in. prezes i wiceprezes.
- Przez wprowadzenie embarga stracili zwłaszcza producenci z województwa lubelskiego - podkreśla Jakubiec. - Z Lubelskiego wysyłano do Rosji olbrzymie ilości mrożonek. Szły tam też olbrzymie ilości sera twardego; z Ryk i Radzynia Podlaskiego. Sprzedawaliśmy też jabłka. Z całej Polski ponad pół miliona ton, więc myślę że z Lubelszczyzny to było ponad 100 tys. ton. Z Grójcem się nie równamy jeśli chodzi o produkcję jabłek, ale jesteśmy tuż za nimi. Rosja kupowała też mięso i przetwory mięsne. To wszystko obecnie stoi. Za chwilę stanie cała produkcja pasz. A mamy też duże nadwyżki zboża - alarmuje prezes.
Rolnicy będą demonstrować w godz. 11-14 pod siedzibami Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej. Pikietujący będą też rozdawać polskie jabłka i paprykę.
Szef resortu uważa, że poniesione w skutek rosyjskiego embarga straty będzie można oszacować wiosną przyszłego roku. Kiedy okaże się, czy rolnicy eksportujący na rosyjski rynek zdołali znaleźć inne rynki zbytu.
Zdaniem ministra Sawickiego, nadwyżka żywności na pewno się nie zmarnują. Trafią do banków żywności, Czerwonego Krzyża, Caritas i innych organizacji pomocowych. (PAP)