Co roku kilkudziesięciu rolników z naszego województwa traci część unijnych dopłat. To kara za nielegalne wypalanie traw.
Z nielegalnym procederem starają się też walczyć pracownicy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
– Na wsi ciągle panuje, całkowicie błędne przekonanie, że wiosenne wypalanie traw użyźnia glebę – mówi Andrzej Maj, zastępca dyrektora lubelskiego oddziału ARiMR. –Płomienie niosą śmierć owadom i dzikim zwierzętom. A ziemia na "wypaleniskach” staje się jałowa, bo ogień zabija dżdżownice i hamuje naturalne zjawisko gnicia.
– Zakaz wypalania traw jest jednym z wymogów "dobrej kultury rolnej”, których przestrzegać muszą rolnicy, którzy korzystają systemu dopłat bezpośrednich – mówi dyrektor Maj. – Rolnikowi, który tego nie przestrzega grozi zmniejszenie wysokości wszystkich rodzajów dopłat.
Co roku agencja karze w ten sposób kilkudziesięciu rolników z województwa lubelskiego. – W ubiegłym roku, podczas kontroli w powiecie łukowskim stwierdzono wypalenie 0,16 ha działki rolnej. Problem tym bardziej zasługiwał na napiętnowanie, gdyż rolnik deklarował na tych działkach ochronę siedlisk lęgowych ptaków. Z kolei na terenie powiatu puławskiego stwierdziliśmy wypalone dwie działki rolne o pow. 0,93 ha. Kontrolę wszczęliśmy po donosie – mówi dyr. Maj.
Za karę rolnicy tracą część dopłat. Zwykle to 5 proc. całej należnej im kwoty. Ale jeśli rolnikowi zostanie udowodnione celowe wypalanie traw, bo wtedy ARiMR może obniżyć dopłaty aż o 20 proc., a w skrajnych przypadkach stwierdzenia uporczywego wypalania traw, może pozbawić rolnika całej kwoty.