Były zawody wędkarskie, turniej sołtysów, pokazy gastronomiczne, stoiska ze smakołykami z całego województwa lubelskiego oraz muzyka serwowana przez zespół "Fantazja" z gminy Gościeradów. To wszystko w ramach organizowanego już po raz drugi festiwalu "W krainie lubelskich ryb", który w niedzielę miał miejsce w Stężycy na "Wyspie Wisła".
– Chcieliśmy pokazać mieszkańcom, że nasze województwo rybą stoi, bo jesteśmy jednym z większych producentów ryb słodkowodnych w Polsce. Jako Urząd Marszałkowski tym festiwalem wychodzimy do ludzi i zapraszamy do degustacji naszych ryb w każdej niemal postaci – mówi Katarzyna Kremeś, zastępca dyrektora w Departamencie Rolnictwa i Środowiska. – Powinniśmy spożywać więcej ryb i wspierać tę gałąź naszej gospodarki – dodaje.
Niestety, stawy rybne w większości są już bardzo stare, a budowa nowych kosztuje. Jednym z hodowców ryb, który postanowił zainwestować w ten biznes jest Antoni Kuśmierczak z Gospodarstwa Rybackiego "Bełżec". To jego ryby uczestnicy niedzielnego festiwalu mogli oglądać zza szyby.
– Mam tutaj karpia, suma, szczupaka i lina. Osobiście najbardziej smakują mi okonie i karpie. Najważniejsze jest środowisko, w którym żyje ryba. Ja mam 5-7-letnie stawy, na zimę wypuszczam z nich wodę, stosuję 2-letni cykl hodowlany i te ryby są naprawdę wspaniałe – zachwala i zapewnia, że takiego smaku nie uda się uzyskać w stawach 30 czy 40-letnich.
Hitem stężyckiego festiwalu były potrawy serwowane przez zawodowych kucharzy ze Stowarzyszenia Kucharzy Lubelskich. Po ich kotlety mielone z karpia oraz puree z marchewki, ziemniaków z sosem cytrynowym i kolendrą ustawiały się długie kolejki. – Sądzę, że gdybyśmy mieli dzisiaj 2 tysiące tych kotletów, to poszłyby co do jednego. To nasza polska kuchnia, przedwojenna receptura – mówi Piotr Hurz, który dania przygotowywał wspólnie z Piotrem Skwarkiem.
Na miejscu można było spotkać także producenta łodzi turystycznych i rybackich, szkutnika z miejscowości Basonia w powiecie opolskim, Mateusza Tabakę. – Nasza wioska kiedyś słynęła ze szkutnictwa, zajmowało się tym około 50 osób, ale teraz zostałem tylko ja. Obecnie produkuję ich kilkanaście w ciągu roku. Sprzedawane są na Dolny Śląsk, do Warszawy, Pułtuska, Torunia – wylicza młody przedsiębiorca, który podkreśla, że w tym fachu konieczne jest połączenie jakości wykonania z tradycyjnymi sposobami wytwarzania łodzi.
Podczas festiwalu najwięcej stoisk zajęły różnego rodzaju stowarzyszenia promujące regionalne wyroby i potrawy. – My przyjechaliśmy ze Świdna w powiecie opolskim. Promujemy zdrową żywność, bez konserwantów, wszystko naszej produkcji. Mamy ciasta, gofry, pierogi, rosół z karpia, paszteciki. Nasze cebulowe zawijańce zostały nagrodzone podczas Święta Chleba – wymienia Anna Obel.
Swoje smakołyki zaprezentowała także Maria Rodak z Woli Osińskiej. – W swoim gospodarstwie przetwarzam produkty, które są odzwierciedleniem naturalnych, babcinych syropów. Dzisiaj do konkursu przygotowałam "suma tatarskiego z pieczoną konfiturą" – mówi. – Ale on tylko wygląda jak tatar, mięso zostało podsmażone – zapewnia.
Dobrze zjeść można było także na stoisku LGD "Owocowy szlak" Agaty Domżał, która polecała pastę z pstrąga oraz ulubioną zupę (z karpia) Roberta Makłowicza.
Najlepszy kompot ze śliwek serwowała natomiast Agnieszka Drozd-Bownik z "Wałowianek" w gminie Józefów nad Wisłą. – Mamy również rękodzieło, kwiaty, jabłka, bukiety, skrzyneczki, grzyby i tulipany. Jesteśmy bardzo aktywne, uczestniczymy w kongresach, festynach. Byłyśmy nawet w Pałacu Prezydenckim – wymienia.
Na scenie występował natomiast zespół "Fantazja" z gminy Gościeradów w powiecie kraśnickim. Jak zapewnia Robert Niedziałek, klawiszowiec i frontmen grupy, ich szeroki repertuar pozwala zagrać do niemal każdej okazji, od rocka, poprzez piosenki dyskotekowe do folku i biesiady. W Stężycy królowały te dwa ostatnie gatunki.
Na koniec warto podać nazwiska zwycięzców zawodów wędkarskich. Zdominowali je wędkarze z Radomia, którzy zdobyli trzy pierwsze miejsca, kolejno - Jarosław Kowalski, Kamil Bolek i Ewelina Tomala. Czwarte przypadło Krzysztofowi Krysteckiemu z Łukowa, a piąte - Cezaremu Kustrze z Puław. Ten ostatni złowił największą rybę, 42-centymetrowego okonia.