

Na terenie Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych i oczyszczalni ścieków komunalnych w Kaniwoli, należących do gminy Ludwin, wypalana jest roślinność ze stawu i rowu. Wszystko dzieje się za zgodą i wiedzą wójta gminy, który ten proceder tłumaczy „ograniczaniem występowania gatunków inwazyjnych takich jak np. tatarak zwyczajny”, choć zabrania tego prawo. I to nie jedyny problem z ochroną środowiska w tej turystycznej gminie.

– Jechałem do sklepu, gdy zobaczyłem ciemny, gęsty dym nad oczyszczalnią i PSZOK-iem w Kaniwoli; rozciągał się na ogromnej powierzchni. Byłem pewien, że wybuchł pożar, że palą się odpady. Mam zawodowy odruch, że ruszam natychmiast z pomocą. Ale tutaj pomoc nie była potrzebna. Okazało się, że to pracownicy palą trawy – opowiada nam mężczyzna, który był świadkiem zdarzenia i utrwalił je na zdjęciach. Do zdarzenia doszło pod koniec maja. I to nie był pierwszy raz. Wójt gminy Ludwin przyznaje, że na terenie oczyszczalni odbywa się wypalanie pozostałości po wykoszeniu stawów oraz rowu. Zastrzega przy tym, że odbywa się to incydentalnie.
– Na terenie oczyszczalni istnieją dwa stawy oraz rów pełniący rolę odprowadzalnika. Wszystkie te urządzenia znajdują się w konserwacji eksploratora oczyszczalni, tj. Gminy Ludwin. Usuwanie roślinności poprzez spalanie ma ograniczyć występowanie gatunków inwazyjnych, takich jak np. tatarak zwyczajny. Spalanie odbywa się z zachowaniem środków ostrożności – wyjaśnia Andrzej Chabros, wójt Gminy Ludwin.
O opinię na ten temat poprosiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Lublinie. W odpowiedzi na nasze pytania Inspektorat wyjaśnia, że zgodnie z art. 155 ustawy z dnia 14 grudnia 2012 r. o odpadach (Dz. U. z 2023 r. poz. 1587 z późn. zm.) termiczne przekształcanie odpadów prowadzi się wyłącznie w spalarniach odpadów lub we współspalarniach odpadów z zastrzeżeniem art. 31, który „dopuszcza spalanie zgromadzonych pozostałości roślinnych poza instalacjami i urządzeniami, chyba że są one objęte obowiązkiem selektywnego zbierania”.
Taki obowiązek istnieje właśnie w gminie Ludwin. Zgodnie z Regulaminem Utrzymania Czystości i Porządku na terenie Gminy Ludwin, w którym „Postanawia się o zbieraniu odpadów stanowiących części roślin pochodzących z pielęgnacji terenów zielonych, ogrodów, parków i cmentarzy odrębnie od innych bioodpadów, stanowiących odpady komunalne”. – Należy stwierdzić, że na terenie Gminy Ludwin istnieje zakaz spalania pozostałości roślinnych poza instalacjami. Zebrane odpady roślinne powinny być zagospodarowane zgodnie z przepisami w instalacjach do tego przeznaczonych takich jak kompostownie, biogazownie – wyjaśnia Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
Dodatkowe zagrożenie – przede wszystkim pożarowe – stanowią odpady, które są tu zwożone i piętrzą się po obu stronach ogrodzenia. Stare meble, szmaty, opony, materiały budowlane, plastik i i wiele innych.
– Jeśli chodzi o wysypisko (PSZOK Kaniwola) docierały do mnie sygnały o nieprawidłowościach, które oczywiście zgłosiłam na posiedzeniu Rady Gminy, prosząc o interwencję w tej sprawie i podjęcie należytych działań – informuje Dorota Głowniak, radna Rady Gminy Ludwin.
Śmierdzący problem
Ale to nie jedyny problem Gminy Ludwin z ekologią. Gminna oczyszczalnia ścieków w Ludwinie, którą mijamy po prawej stronie drogi wojewódzkiej nr 820 jadąc z Ludwina w kierunku jezior, wymaga natychmiastowej modernizacji i przebudowy. Wybudowana w 1992 r., była tylko raz modernizowana – w 2004 r. Wybudowano wtedy dodatkowy staw i zmodernizowano układ napowietrzania.
– Oczyszczalnia ścieków w Ludwinie nie posiada nowoczesnej technologii oczyszczania dlatego dowóz ścieków z dużym ładunkiem zanieczyszczenia oraz z niekorzystnym odczynem pH wpływa negatywnie na pracę całej oczyszczalni i prowadzi do zachwiania procesu oczyszczania oraz potęguje jej uciążliwość dla mieszkańców z bliskiego sąsiedztwa – przyznaje wójt Chabros.
„Uciążliwość dla mieszkańców z bliskiego sąsiedztwa”, o której wspomina wójt, to po prostu okropny smród, który unosi się w tej okolicy. Z każdym rokiem większy. Problem mają też firmy odprowadzające ścieki do oczyszczalni.
- Cały dzień trzeba było stać w kolejce, tak powoli to wszystko szło, taka mała przepustowość. Rękami trzeba było wybierać szmaty ze ścieków, wszystko się na człowieka wylewało – opowiada Sławomir Kozak, jeden z podmiotów mających pozwolenie na odbiór ścieków z terenu gminy.
Ale na liście podmiotów, które odebrane z terenu gminy ścieki mogą odprowadzać do gminnej oczyszczalni w Ludwinie już go w tym roku nie ma. Z siedmiu podmiotów, które mają zezwolenie na opróżnianie zbiorników bezodpływowych na terenie Gminy Ludwin, tylko cztery – zgodnie z podpisaną umową – mogą zlewać ścieki w oczyszczalni w Ludwinie. Pozostałe trzy muszą jeździć do Łęcznej. A to dalej i drożej.
- Odpuściłem Ludwin, nie ma co walczyć, to walka z wiatrakami. Pozostał niesmak – mówi Krzysztof Chyćko, którego też nie ma na liście firm z umową na zrzut ścieków w Ludwinie.
Letnicy zakwaszają
Ograniczenie listy firm do czterech podmiotów wójt tłumaczy stanem oczyszczalni i dowożeniem zakwaszonych ścieków z szamb od letników. Wylicza, że na jego terenie jest 6 tysięcy działek rekreacyjnych.
– Dowóz ścieków z niekorzystnym odczynem pH – ścieki ze zbiorników bezodpływowych – wpływa negatywnie na pracę całej oczyszczalni – tłumaczy wójt.
Nie wyjaśnia jednak, dlaczego i na jakich zasadach wybrał cztery firmy, a z trzema innymi nie podpisał umowy (co oznacza dla nich wyższe koszty działania). Twierdzi, że nie ogranicza konkurencji i nie łamie zasad określonych w Ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów z 2007 r.
Konsekwentnie, jako przyczynę, wskazuje na zły stan oczyszczalni związany z „zakwaszonymi ściekami” pochodzącymi z działek rekreacyjnych – mówi o tym zarówno w rozmowie z nami, jak i podczas sesji Rady Gminy. Nie wspomina przy tym, że pieniądze od właścicieli działek rekreacyjnych, każdego roku zasilają budżet gminy w formie podatku od nieruchomości. W jakiej wysokości? O wpływy z tego tytuły w 2023 i w 2024 r. zapytaliśmy wójta tydzień temu (25 czerwca). Do dnia 2 lipca nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Nie udźwigniemy tych kosztów
Co do konieczności pilnej przebudowy i usprawnienia pracy oczyszczalni nikt nie ma wątpliwości. Gmina ma już dokumentację techniczną i pozwolenie na budowę. Zakres robót jest szeroki, a wartość robót to ponad 9 mln zł. Problem jednak w tym, że nie wiadomo, kiedy rozpocznie się inwestycja. W tej chwili nie ma na nią pieniędzy. – Decyzja o budowie będzie uzależniona od możliwości pozyskania finansowania ze środków zewnętrznych. W związku z bardzo dużymi kosztami przebudowy oczyszczalni, ze względu na duże zaangażowanie w inne inwestycje, gmina Ludwin w chwili obecnej nie udźwignie kosztów budowy oczyszczalni – odpowiada wójt.
Turystyczna Gmina Ludwin
Ze strony internetowej Gminy Ludwin: „Gmina Ludwin od dawna ma ugruntowaną pozycję na turystycznej mapie Lubelszczyzny. Z każdym rokiem gmina gości coraz większą ilość turystów i wczasowiczów. (…) Na terenie gminy Ludwin można się zetknąć z bardzo bogatą zarówno fauną jak florą. Występuje tu dosyć dużo roślin będących pod ochrona takich jak brzoza niska, wierzba lapońska, rosiczka pośrednia, pełnik europejski i wiele innych. Niezmiernie bogaty jest także świat zwierząt. Dominują tu ptaki błotne i wodne jakie jak: gęś gęgawa, żurawie, brodziec krwawodzioby, kuliki wielkie. Pośród ssaków dominującymi gatunkami są sarny, dziki, jelenie, wydry i łosie. (…) W sezonie letnim na terenie gminy wypoczywa średnio około 20 000 osób. Istnieją tu ośrodki wypoczynkowe, pola namiotowe a także gospodarstwa agroturystyczne. Duża część turystów wypoczywa indywidualnie we własnych domkach letniskowych położonych nad jeziorami.”

