

Podczas zakrapianego spotkania dwóch znajomych w Łukowie doszło do tragedii. Jeden z nich nie przeżył. Drugi stanął przed sądem i właśnie usłyszał wyrok.

W styczniu policja otrzymała zgłoszenie o agresywnym 61-latku. Okazało się, że w domu przy ulicy Zimna Woda znajdują się zwłoki mężczyzny z nożem wbitym w szyję. Policjanci zatrzymali wówczas 61-letniego właściciela posesji, który usłuszał zarzut zabójstwa. Obaj mężczyzni spożywali wcześniej alkohol. Jerzy B. trafił do aresztu.
A prokuratura prowadziła śledztwo. Mężczyzna składał wyjasnienia, ale śledczy ich nie ujawniali.
W czerwcu po jednej rozprawie Sąd Okręgowy w Siedlach wydał wyrok, na razie nieprawomocny. – Sąd skazał Jerzego B. na karę 10 lat pozbawienia wolności, orzeczono też o dowodach rzeczowych i kosztach procesu. Na rzecz oskarżycielek posiłkowych zasądzono po 200 tys. zł zadośćuczynienia - relacjonuje Agnieszka Karłowicz, rzecznik SO. 10 lat to najniższy przewidziany przepisami wymiar kary. A najwyższy to dożywocie. Prokuratura domagała się 13 lat.
Mężczyzna podczas pierwszej rozprawy przyznał się do zabójstwa. Ofiara była jego kolegą jeszcze z czasów szkolnych. Obaj pracowali od kilkudziesięciu lat jako maszyniści na kolei.
