Handel narkotykami i pobieranie haraczu od sklepikarzy. To tylko część "działalności” mafijnego klanu Bruni w Kalabrii na południu Włoch, którym przez ostatni rok kierowała pochodząca z Ulhówka w powiecie tomaszowskim Edyta K. Jej krajanie są w szoku.
Matka Edyty miała czworo dzieci z pierwszym mężem, później związała się z innym mężczyzną i z tego związku przyszły na świat właśnie Edyta i jej młodsza siostra. Znajomi podkreślają, że od dzieciństwa była zaradna. – Nikogo nie prosiła o pomoc, sama dawała sobie radę – wspomina jej była koleżanka.
Po gimnazjum poszła do "ekonomika” w Tomaszowie Lubelskim, ale matury podobno nie zrobiła. – Po tym jak zabrał ją do Włoch brat przyrodni, kontakt się urwał – opowiada rówieśniczka Edyty K. – Nikt nie wiedział, co się z nią dzieje. Nawet konta na Naszej Klasie nie miała. Ale jak raz na jakiś czas pojawiła się w Ulhówku, to nigdy nie opowiadała, co robi za granicą.
Edyta K. opuściła rodzinne strony 10 lat temu. – Wcześniej nie miała zatargów z prawem – sprawdza Ireneusz Stromidło, rzecznik prasowy tomaszowskiej policji.
Ale o jej powiązaniach z włoską mafią napisały tamtejsze media, o czym poinformował portal WirtualnaPolska.pl. Chodzi o klan Bruni, który należy do największej i najniebezpieczniejszej organizacji mafijnej na świecie – kalabryjskiej Ndranghety. W jej skład wchodzi około 155 klanów na całym świecie zwanych cosca, czyli po prostu klan.
Cosca Bruni był prowadzony przez Michele Bruni, syna zamordowanego bossa Francesco Bruni. Klan miał wielu współpracowników w całych Włoszech, również w instytucjach takich jak policja czy rząd. Główne dochody przynosiły mu handel narkotykami i pobieranie haraczy, ale też prowadzenie dyskoteki, która faktycznie była pralnią pieniędzy, lukratywne kontrakty zakładu pogrzebowego z domem starców oraz napady na konwoje pieniężne.
Policja wszczęła śledztwo przeciwko temu klanowi trzy lata temu, instalując mikrofony i ukryte kamery w każdym miejscu powiązanym z Bruni. Dwa lata temu udało im się podsłuchać rozmowę bossa klanu ze swoją narzeczoną, czyli 29-letnią dziś Edytą K. Wynikało z niej, że Michele Bruni dobrze wciągnął ją w prowadzone interesy.
Rok temu Bruni został zaaresztowany. Od tego czasu, jak podają włoskie media, Polka zajęła się interesami klanu. Wydawała polecenia mniejszym, podległym klanom, dzieliła zlecenia i kierowała interesami, dzieląc również zyski. Aby każdy mógł ją zrozumieć, nauczyła się lokalnego dialektu.
Starszy od Edyty K. o cztery lata wójt Ulhówka nie znał jej osobiście. – Ale sprawdziłem, że w 2007 roku zwróciła się z wnioskiem o wydanie nowego dowodu osobistego, bo posługiwała się starym, książeczkowym – mówi Łukasz Kłębek.
Ale dowodu nie odebrała i nie pojawiła się już w rodzinnym Ulhówku. Edyta K. razem z 47 współpracownikami z klanu trafiła do aresztu. Wszyscy czekają na proces, który być może wyjaśni, jak młoda Polka poznała szefa klanu i jak udało jej się zdobyć zaufanie lokalnych mafiosów.