Nie chcą, żeby osoba, która – jak twierdzą – ma krew na rękach, trafiła na ołtarze – członkowie zamojskiego Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu wysłali list do papieża Franciszka w sprawie beatyfikacji abp. Andrzeja Szeptyckiego. Proszą go, aby wycofał nadany właśnie dekret o heroiczności cnót metropolity lwowskiego.
Postać greckokatolickiego duchownego, metropolity lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego, od lat budzi kontrowersje. Ukraińcy wspominają go jako wybitnego duchownego walczącego o wolność państwa. Polskie środowiska kresowe uważają go natomiast za współwinnego rzezi wołyńskiej i wypominają mu list gratulacyjny do Hitlera po zajęciu Kijowa przez Niemców w 1941 roku.
Dlatego też proces beatyfikacyjny Szeptyckiego, który rozpoczynał się już dwukrotnie (1958 r. i 1962 r.) był za każdym razem blokowany przez kardynała Stefana Wyszyńskiego. Teraz Archidiecezja Lwowska przesłała jednak do Watykanu kolejny wniosek beatyfikacyjny. W oparciu o niego w połowie lipca papież Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego Andrzeja Szeptyckiego. Otwiera to drogę do jego beatyfikacji.
Szaptycki był bierny
– Jesteśmy tym przerażeni i zniesmaczeni – przyznaje Janina Kalinowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu. – Nie rozumiemy, jak można mówić o cnotach osoby, która nie tylko nie zablokowała ludobójstwa, ale wręcz akceptowała je. Przecież Szeptycki wiedział, że podlegli mu duchowni nawoływali do zabijania, czy wręcz sami to robili. W pewnym sensie sam miał więc na rękach krew setek tysięcy bestialsko zamordowanych Polaków.
Członkowie Stowarzyszenia w liście do papieża Franciszka piszą, że za rzeź wołyńską obwiniają nie tylko Banderę oraz innych przywódców UPA i Dywizji SS Galizien, ale również duchownych grekokatolickich. Piszą: „W świątyniach podczas nabożeństw wzywali oni wiernych do mordowania Polaków, święcili narzędzia zbrodni (siekiery, piły, widły, itp.). (…) Szeptycki nie reagował na ludobójstwo dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów wyznania grekokatolickiego na ludności polskiej. (…) Zbrodni ludobójstwa nie przeciwstawił się, nie potępił nie informował o niej Stolicy Apostolskiej. Jako duchowny wysoko postawiony nie posiadał wrażliwości na cierpienie ludzkie, zachowywał zupełną obojętność na okrucieństwa jakie człowiek mógł zgotować drugiemu człowiekowi.”
Adwokat diabła
– Dlatego uważamy, że nie jest on godny wyniesienia na ołtarze. Ten człowiek ponosi współodpowiedzialność za śmierć naszych najbliższych. To nie święty! To diabeł! – denerwuje się Kalinowska.
– Te zarzuty nie są niczym nowym i służą jedynie upolitycznieniu procesu beatyfikacyjnego – uważa z kolei ks. mitrat dr Stefan Batruch, proboszcz parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Lublinie. – Cieszę się, że list o takiej treści trafi do papieża, bo podczas beatyfikacji głos zabrać musi przecież także adwokat diabła.
O powodzenie samego procesu jestem jednak spokojny. Szeptycki, który był wyjątkowym człowiekiem i duchownym, zasługuje na wyniesienie. Jestem przekonany, że papież Franciszek wydał dekret o heroiczności jego cnót nie ze względu na niedoinformowanie, ale dlatego, że znał wcześniej te zarzuty i zapoznał się też z naszymi odpowiedziami odnoszącymi się do nich.