Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Biłgoraj

10 września 2025 r.
10:38

"Sześćdziesiąt ran dziecku mojemu zadał". Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo

Autor: Zdjęcie autora Anna Szewc
Wiesław H. był przez większość pierwszej rozprawy spokojny. Kilka razy śmiał się, a wyraźnie unosił, gdy mówiono, że jego sytuacja finansowa nie była wcale tak zła, jak ją przedstawił
Wiesław H. był przez większość pierwszej rozprawy spokojny. Kilka razy śmiał się, a wyraźnie unosił, gdy mówiono, że jego sytuacja finansowa nie była wcale tak zła, jak ją przedstawił (fot. Anna Szewc)

Sześćdziesiąt ran? I na której ona zginęła? Może na sześćdziesiątej... Sześćdziesiąt ran dziecku mojemu zadał – mówiła płacząc w poniedziałek przed sądem 78-letnia pani Janina, matka brutalnie zamordowanej Anny H. Słuchał jej m.in. były zięć, który o dokonanie zabójstwa został oskarżony.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

To była zbrodnia, która poruszyła mieszkańców Biłgoraja w lipcu 2024 roku. A głośno o niej było nie tylko w województwie, ale całej Polsce.

W kamienicy przy ul. Kościuszki, gdzie znajduje się m.in. popularny do dziś wśród mieszkańców sklep małżeństwa znaleziono zmasakrowane zwłoki 57-letniej wówczas Anny H. W domu znajdował się również jej 58-letni mąż. Ustalono, że usiłował sobie odebrać życie trafił do szpitala.

Zabójca zadał 60 ciosów nożem

Sekcja zwłok kobiety wykazała, że po zadaniu jej co najmniej 60 ciosów nożem, doznała krwotoku zewnętrznego i wewnętrznego, w wyniku których zmarła. Jej były mąż przeszedł w Lublinie operację i w szpitalu usłyszał zarzuty. Najpierw dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a później także „sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach”.

Bo w śledztwie ustalono, że Wiesław H. odkręcił w budynku zawór pieca gazowego, a w piwnicy, w której usiłował ukryć zwłoki byłej żony, rozlał benzynę. Niekontrolowane ulatnianie się gazu mogło doprowadzić do wybuchu. Kamienica należąca do rodziny stoi przy głównej, uczęszczanej ulicy Biłgoraja, obok sąsiaduje z innymi budynkami, w których mieszkają ludzie, ale też funkcjonują sklepy.

58-latek został tymczasowo aresztowany. Najpierw, ze względu na stan zdrowia, przebywał na oddziale szpitalnym Aresztu Śledczego w Radomiu, później trafił do jednego z zakładów karnych.

W czerwcu br. Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała akt oskarżenia przeciwko niemu do Sądu Okręgowego w Zamościu. Wcześniej biłgorajanin został poddany obserwacji psychiatrycznej.

Z opinii biegłych wynika, że w czasie popełniania czynów zawartych w akcie oskarżenia Wiesław H. miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia tego co robił, ale zdolność kierowania swoim postępowaniem miał ograniczoną w stopniu znacznym.

Za czyn z art. 148 Kodeksu karnego, czyli zabójstwo, zgodnie z polskim prawem grozi nawet dożywocie. Opinia z obserwacji psychiatrycznej, zgodnie z artykuł 31 Kk może mieć wpływ na decyzję sądu i ewentualne złagodzenie kary.

Tragedia z 3 lipca 2024 roku rozegrała się w tej sporej kamienicy przy ul. Kościuszki w Biłgoraju, gdzie Anna i Wiesław H. mieszkali wspólnie także po rozwodzie i gdzie prowadzili rodzinny sklep (fot. Google Street View)

Wiesław H.: To nie ja, to on

Pierwsza rozprawa w procesie Wiesława H. odbyła w poniedziałek, 8 września. Przed sądem, doprowadzony z zakładu karnego, stanął 59-letni już biłgorajski przedsiębiorca, z wykształcenia piekarz cukiernik. Na końcowym etapie śledztwa odmawiał składania wyjaśnień, ale w dniu rozpoczęcia procesu miał bardzo wiele do powiedzenia.

Przyznał, że był w przeszłości karany za jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, za co na 3 lata stracił prawo jazdy. Wyznał, że miał też zakładane kilkukrotnie przez policję tzw. niebieskie karty, bo żona zgłaszała, że znęcał się nad nią i groził. Twierdził, że nigdy niczego podobnego się nie dopuścił.

O byłej małżonce mówił jako o „urokliwej kobiecie”. – Wszyscy żeśmy ją kochali – zapewnił w którymś momencie.

Z zaangażowaniem opowiadał o ich rozstaniu. Przyznał, że to on w 2017 roku złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie. Twierdził, że stało się to, gdy odkrył zdradę (z relacji rodziny wynikało, że Wiesław H. był już w tym czasie związany z inną kobietą). Mówił, że po rozwodzie wyprowadził się z domu, próbował w tym czasie układać sobie życie z innymi. Ale ostatecznie wrócił. I mimo że nie byli już parą, mieszkał przez kilka ostatnich lat z byłą żoną w kamienicy przy Kościuszki. Mieli oddzielne, ale położone obok siebie sypialnie.

Do żadnego z zarzutów zawartych w akcie oskarżenia Wiesław H. się nie przyznał. Przekonywał, że z 3 lipca 2024 roku, ani poprzedzającej ten dzień nocy niewiele pamięta. Wie, że pił mocny alkohol i wieczorem, i rano, gdy się przebudził i szedł do kuchni, żeby znowu się napić. Twierdził, że żona wtedy mówiła wtedy do niego coś obraźliwego. Zapewniał, że słyszał wówczas również głos jej kochanka i to jego (mężczyzna w ciągu ostatniego roku zmarł) obciążał winą za dokonaną zbrodnię.

– On jest sprawcą wszystkiego – stwierdził w którymś momencie. – Ja sobie nie wyobrażam, jak miałbym chcieć swój dom wysadzić. Bo kochałem go – mówił.

Rodzinne biznesy

Według Wiesława H. partner jego byłej żony zmanipulował Annę i nakłaniał do takiego gospodarowania rodzinnym interesem, że były mąż na tym tracił.

Małżonkowie H. pierwsze większe pieniądze na inwestycję przywieźli do rodzinnego Biłgoraja po kilkuletnim pobycie w Stanach Zjednoczonych. Zbudowali dom, na którego piętrze mieszkali, prowadząc na parterze własny sklep, ale też wynajmując powierzchnię pod inny. Zainwestowali jeszcze w kilka nieruchomości, czerpiąc później zyski z ich wynajmu.

To wielomilionowy majątek, jednak obciążony ogromnymi kredytami. Gdy rozwodzili się, nie dokonali podziału majątkowego, ale umówili, że Anna będzie prowadzić sklep, płacić podatki, regulować raty kredytów. Wiesław, jak zapewniał, miał notarialnie zagwarantowane jedynie 2 tys. zł. miesięcznie. Miał za to dbać o dostawy, ale w którymś momencie przestał, bo nie dostawał pieniędzy.

– Ja byłem odcięty od pieniędzy właściwie cały czas. Biednie żyłem. Miałem samochód, miałem swoje konie (w stadninie w pobliskiej Woli Małej – red.), a ona sobie porsche w leasing wzięła – opowiadał nie kryjąc rozgoryczenia. W którymś momencie rzucił: – Moją tożsamość biznesmena zabiła!

Podczas przesłuchania największe problemy z opanowaniem emocji miała pani Janina, matka zamordowanej Anny H. Starsza pani przyszła do sądu ze zdjęciem córki. Wielokrotnie, gdy mówiła, nie umiała powstrzymać łez (fot. Anna Szewc)

Czy ja jestem normalny?

Sporo czasu w trakcie składanych wyjaśnień Wiesław H. poświęcił swoim, jak to określił, „zaburzeniom emocjonalnym”. Twierdził, że zaczęły się, gdy jakieś 10 lat temu spadł z konia. Opowiadał, że od tamtej pory zdarza mu się słyszeć różne rzeczy, których inni nie słyszą. Że miewał widzenia, kiedyś nawet miała mu się ukazać... Matka Boska.

– Jak na tych komisjach stawałem (po zatrzymaniu – red.), to też ich pytałem, czy ja jestem normalny – opowiadał śmiejąc się.

Zbrodnię, za którą został oskarżony określił, jako „straszną, nie do pojęcia”. – Jak sąd uzna, że to ja byłem sprawcą, to... ja to uznam – rzucił w pewnym momencie, ale też zaraz dodał, że choć z tragicznego dnia nie pamięta prawie nic, to Annę zabił na pewno jej partner.

A jak to się stało, że do zabójstwa użyto noży, które Wiesław H. trzymał od jakiegoś czasu w swoim pokoju? Na to pytanie oskarżony nie umiał odpowiedzieć. Nie umiał też określić, jak sprawca mógł się wydostać z mieszkania, w którym wszystkie drzwi i okna były zamknięte od wewnątrz.

Córka ofiary: Sypialnia mamy cała we krwi

Sceny, jakie rozegrały się 3 lipca 2024 roku w domu rodziny H. musiały być dramatyczne (według ustaleń śledztwa Anna została zamordowana nocą). Choć o szczegółach nikt opowiedzieć nie może, to pewne światło na to, do czego doszło rzuciły składane przed sądem zeznania Anety, starszej córki Anny i Wiesława.

38-letnia kobieta tego dnia od rana była w pracy. Widziała, że telefonowała do niej babcia Janina, ale nie mogła odebrać telefonu. Miała też kilka nieodebranych połączeń od młodszej siostry, która dzień wcześniej wyjechała na wczasy. To od niej ostatecznie dowiedziała się, że z mamą nikt nie może nawiązać kontaktu. Anna miała tego dnia zawieźć matkę do lekarza, ale się nie pojawiła, stąd zaniepokojenie rodziny.

– Po pracy też próbowałam do niej dzwonić. Nie odbierała. Wróciłam do domu, szybko zjedliśmy z mężem obiad i pojechaliśmy do domu rodziców – relacjonowała przed sądem 38-latka.

Samochód Anny stał przy kamienicy, ale ona wciąż nie odbierała, nie pomogło też dzwonienie domofonem. Otworzyli więc bramę wejściową kodem. Zaczęli krzyczeć. Nikt nie odpowiadał. Chcieli otworzyć drzwi wejściowe sami, ale były zamknięte od wewnątrz, a w zamku tkwił klucz. W końcu zdecydowali się wyjąć z garażu drabinę i wspiąć po niej na balkon na piętrze. Andrzej, mąż Anety wszedł pierwszy. Podszedł do okna łazienki. Zobaczył, że ktoś jest w wannie, więc się wycofał.

– Gdy ja podeszłam, zobaczyłam, że w tej wannie jest tata i przedłużacze. Bardzo się wystraszyłam – relacjonowała.

Ostatecznie do środka weszli wypychając drzwi balkonowe, których zamek od dawna nie domykał się do końca.

– Sypialnia mamy była cała we krwi: ściany, łóżko, podłoga, wszystko... – relacjonowała przed sądem pani Aneta.

Pobiegła do łazienki. Ojciec leżał w wannie, do której lała się woda. Było jej wtedy niewiele. Wiesław H. miał nałożone podwójne rękawice, trzymał w ręce nóż przyłożony do klatki piersiowej. Miał rany w okolicach pachwin.

– Powiedział, że chce się zabić, bo tak nam wszystkim będzie łatwiej. Prosiłam, żeby tego nie robił, żeby nas nie zostawiał. Zaczęłam z nim rozmawiać, przypominać różne miłe chwile z przeszłości. Mąż w tym czasie już dzwonił po policję i karetkę – opowiadała córka ofiary.

Gdy poczuła mdłości, wyszła z łazienki. Wtedy rozmowę z Wiesławem H. podtrzymywał jej mąż. Pan Andrzej zeznał przed sądem, teść miał mu wtedy powiedzieć: „Zabiłem Ankę”. Córkę, która po nieudanych próbach znalezienia matki wróciła do łazienki, miał jeszcze spytać, czy będzie go odwiedzała w więzieniu.

Później wypadki potoczyły się błyskawicznie. Przyjechały służby. Strażacy odkryli wysokie stężenie gazu w budynku. Nakazali ewakuację, zaczęli wietrzyć dom. Policjanci przeszukiwali pomieszczenia. W mieszkaniu nigdzie nie było Anny H.

Jej ciało, oblane benzyną, znaleziono później w nieużywanej od lat piwniczce, do której właz, bez schodów i drabinki, znajdował się pod ciężką szafą z butami w przedpokoju. – 20 lat jestem w tej rodzinie, a nie miałem pojęcia, że tam w ogóle jest jakaś piwnica – mówił przed sądem 44-letni Andrzej.

Rodzina: Ona dbała o wszystko. On pił

W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Zamościu przesłuchani zostali najbliżsi członkowie rodziny: córka Aneta i jej mąż, także 78-letni rodzice Anny H. Janina i Marian oraz jej 54-letni brat Zbigniew, którzy w procesie występują również w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Wszyscy zgodnie twierdzili, że powodem konfliktów między zamordowaną kobietą i jej byłym mężem nie były zdrady, ale kwestie finansowe.

– Dzień taty wyglądał tak, że wstawał, jadł śniadanie i jechał na konie do Woli. Wracał wieczorem, z reguły pod wpływem alkoholu – opowiadała starsza córka.

Przyznała, że była wiele razy świadkiem scysji między rodzicami. – Jeśli się kłocili, to kłócili się o pieniądze. Dopóki nie było mowy o pieniądzach, to było dobrze – zapewniała, ale przyznała, że bywały momenty, gdy Anna bała się Wiesława.

O tym, że zięć groził córce mówili również rodzice zamordowanej kobiety i jej brat. Ale przyznali, że nie traktowali tego poważnie. – Myślałam, że to takie głupie gadanie – stwierdziła pani Janina.

Wszyscy pytani o objawy zaburzeń psychicznych oskarżonego zapewniali, że nigdy ich u niego nie zauważyli.

– Opinia biegłego? To bzdura. Wiesław wiedział dokładnie, co robi i wszystko zaplanował, stąd te noże, kupiona kilka dni wcześniej benzyna i kominiarka i gogle na stole w środku lata. Czekał tylko na moment, gdy siostra będzie sama w domu – mówił o swoim byłym szwagrze wyraźnie wburzony Zbigniew.

Samobójczą próbę, którą miał podjąć Wiesław H. i jego rzekome zaniki pamięci nazwał szopką.

Brat i rodzice mówili również, że Wiesław H. nadużywał alkoholu i to już na długo przed rozwodem. Zapewniali ponadto, że to ona przede wszystkim pracowała na rodzinne biznesy.

– Córka była wykształcona, prawo skończyła, wszystko na nogi postawiła. Ona wszystkim się zajmowała, a on lewe ręce do roboty. Była tylko ta Wola (tam znajduje się stadnina – red.) i pijaństwo. To ona spłacała długi – wspominała starsza pani. – Łączyły ich właśnie kredyty – stwierdził w którymś momencie brat Anny H.

Członkowie rodziny zaprzeczali też, jakoby Wiesław H. miał na swoje utrzymanie tylko 2 tys. zł miesięcznie. Mówili, że na pewno nie był biedny. – Jeżeli ma się na konie, na ich utrzymanie i potrzebę codziennego spożywania alkoholu, to raczej na brak pieniędzy nie można narzekać – skonstatował w którymś momencie zięć oskarżonego.

Za zabójstwo grozi dożywocie

Kwestie finansowe, rozliczeń między małżonkami i tego, ile które z nich wniosło do wspólnego majątku powracały podczas pierwszej rozprawy tak często, że sędzia Marek Mazur wielokrotnie musiał świadków upominać, przypominając, że proces toczy się w sprawie znacznie poważniejszej – zabójstwa.

Pani Janina nie potrafiła powstrzymać emocji, gdy mówiła o trosce, jaką otaczała ją Anna. O tym, co spotkało jej dziecko mówiła, jako o niewyobrażalnej zbrodni, jakiej Biłgoraj nigdy nie znał.

– Sześćdziesiąt ran? I na której ona zginęła? Może na sześćdziesiątej... Sześćdziesiąt ran dziecku mojemu zadał – mówiła płacząc starsza pani. Po śmierci córki na dwa tygodnie trafiła do szpitala. – Na pogrzebie nie byłam, córki pochować nie mogłam – łkała matka.

Jej mąż przyznał, że Anna H. była dla nich ogromną podporą. Mówił, że bez niej jest im obojgu z żoną trudniej żyć i funkcjonować na co dzień. Dlatego poprzez swojego pełnomocnika zawnioskował o zadośćuczycienie od sprawcy. Chce 100 tys. zł.

Nie wiadomo, kiedy zostanie wydany wyrok, ani jaki będzie. Za zabójstwo grozi kara dożywotniego więzienia i takiej dla Wiesława H. domaga się prokuratura. Kolejna rozprawa została zaplanowana na poniedziałek, 15 sierpnia.

 

 

 

* Na początku procesu obrońca Wiesława H. wnioskował o wyłączenie jawności postępowania sądowego. Chciał, by toczyło się ono przy drzwiach zamkniętych ze względu na kwestie dotyczące stanu zdrowia oskarżonego, a także relacje intymne stron, które miały być podczas procesu poruszane. Sprzeciwił się temu prokurator, a także w imieniu oskarżycieli posiłkowych ich pełnomocnik.

 

 

 

e-Wydanie

Pozostałe informacje

GKS Górnik Łęczna w sobotę postara się o utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli

GKS Górnik Łęczna w sobotę postara się o utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli

GKS Górnik Łęczna staje przed szansą utrzymania fotela lidera. Rywalem jest jednak Lech/UAM Poznań

49-letni mężczyzna zatrzymany przez policję za utopienie kota

Utopił kota i wyrzucił ciało. Grozi mu pięć lat więzienia

49-letni mieszkaniec gminy Michowo jest podejrzewany o zabicie swojego kota ze szczególnym okrucieństwem. Został zatrzymany przez policję. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Już po licencjacie. Kolejne czepkowanie w AZ i pierwsze umowy o pracę
ZDJĘCIA
galeria

Już po licencjacie. Kolejne czepkowanie w AZ i pierwsze umowy o pracę

Po trzech latach studiów nastąpił uroczysty finał. Mury Akademii Zamojskiej opuściło kolejne grono pielęgniarek i pielęgniarzy z tytułem licencjata. Wszyscy na zakończenie tego etapu edukacji odebrali symboliczne czepki, a trzy najlepsze studentki dostały etaty.

Cyrk bez granic wraca do Lublina. Rusza 12. edycja festiwalu Cyrkulacje
26 września 2025, 17:00

Cyrk bez granic wraca do Lublina. Rusza 12. edycja festiwalu Cyrkulacje

Od 26 września do 12 października Centrum Spotkania Kultur stanie się areną magii, akrobacji i… czystej energii. Wszystko za sprawą 12. edycji Wschodnioeuropejskiego Festiwalu Cyrku Współczesnego Cyrkulacje. To już tradycja, że jesienią stolica Lubelszczyzny wita artystów, którzy sztukę cyrku wynoszą poza granice wyobraźni.

Bartłomiej Pelczar jest jednym z graczy, którzy w poprzednim sezonie sięgnęli po wicemistrzostwo Polski

PGE Start Lublin chce powalczyć o Pekao Superpuchar Polski

W sobotę w Warszawie sezon koszykarski w Polsce zostanie oficjalnie zainaugurowany rozgrywkami o Pekao Superpuchar Polski

Pierwszy weekend jesieni. Jak wypadnie pogodowo?
PROGNOZA POGODY
film

Pierwszy weekend jesieni. Jak wypadnie pogodowo?

Pierwszy jesienny weekend przywita nas słońcem, jednak z biegiem godzin pojawiać się będzie coraz więcej chmur. O szczegółach opowiada Katarzyna Rybacka.

Projekt utworzenia Miejskiego Urzędu Pracy w Chełmie został zdjęty z porządku obrad sesji Rady Miasta

Pat w sprawie Miejskiego Urzędu Pracy Chełmie. Radni podzieleni

Ponad 2,5 mln zł rocznie Chełm dopłaca do funkcjonowania Powiatowego Urzędu Pracy. Rosnące koszty skłoniły władze miasta do propozycji utworzenia własnej instytucji – Miejskiego Urzędu Pracy. Jednak pomysł prezydenta Jakuba Banaszka już na starcie budzi poważne wątpliwości radnych.

Tragedia w powiecie ryckim. Nie żyje 23-latek

Tragedia w powiecie ryckim. Nie żyje 23-latek

W piątek rano doszło do tragicznego wypadku na drodze powiatowej nr 1415L. Niestety jedna osoba nie żyje.

Mateusz Stolarski (Motor Lublin): Najważniejsza jest dla nas liga

Mateusz Stolarski (Motor Lublin): Najważniejsza jest dla nas liga

Motor Lublin w czwartkowy wieczór przegrał po dogrywce 0:1 z Arką w Gdyni i odpadł z rozgrywek STS Pucharu Polski. Jak spotkanie podsumowali szkoleniowcy obu ekip?

Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 1 w Lublinie po raz kolejny wyróżniony

Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 1 w Lublinie po raz kolejny wyróżniony

Uniwersytecki Szpital Kliniczny Nr 1 w Lublinie został uhonorowany prestiżowym wyróżnieniem „Wymagaj Jakości”, przyznawanym przez Rzecznika Praw Pacjenta i Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Nagrodę odebrała 23 września Dyrektor Naczelna placówki Beata Gawelska.

Jesteś mistrzem scrabble? Zgłoś się do tego turnieju

Jesteś mistrzem scrabble? Zgłoś się do tego turnieju

W weekend Politechnika Lubelska zaprasza na V Otwarte Mistrzostwa Lublina w Scrabble. Turniej odbędzie się w budynku Wydziału Budownictwa i Architektury przy ul. Nadbystrzyckiej 40.

Tętent kopyt, rżenie i skoki. Święto Konia 2025
NASZ PATRONAT
galeria

Tętent kopyt, rżenie i skoki. Święto Konia 2025

To były dwa wyjątkowe dni, podczas których w Sitnie, na placu Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli królowały rumaki i jeźdźcy. Piątą edycję Święta Konia zorganizowało Terenowe Koło Hodowców Koni w Zamościu wspólnie ze Szwadronem Kawalerii Ochotniczej w Barwach 9 Pułku Ułanów Małopolskich w Zamościu.

Drugie derby w tym miesiącu. AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

Drugie derby w tym miesiącu. AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

W piątek, o godzinie 17, AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

Zdjęcie ilustracyjne
BOGDANKA

Morderstwo w Boże Narodzenie. Brat zabił brata

Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko 36-letniemu górnikowi, który miał zabić swojego brata. W tle dramatu pojawiają się alkohol, konflikt o majątek i porachunki miłosne.

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie
galeria

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie

Od dłuższego czasu mecze pomiędzy Arką Gdynia, a Motorem Lublin budzą ogromne emocje i tak też było w „Pucharze Tysiąca Drużyn”. Do wyłonienia zwycięzcy w czwartkowym starciu potrzebna była dogrywka, w której gola na wagę awansu zdobył zespół znad morza

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium