Do 8 lat więzienia grozi trzem osobom oskarżonym w sprawie nieudanej policyjnej akcji w Magdalence w marcu 2003 roku. Prokuratura w Ostrołęce skierowała właśnie do sądu akt oskarżenia. Podczas próby zatrzymania bandytów zginęło wtedy
2 policjantów, a 16 zostało rannych.
Całej trójce postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania zagrożenia dla życia i zdrowia policjantów; nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu oraz niedopełnienia obowiązków w trakcie przygotowania i przeprowadzenia akcji. Zarzuty różnią się nieznacznie, w zależności od zakresu kompetencji oskarżonych.
Jan P. powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia i liczy na uniewinnienie.
Specjalna komisja powołana przez MSWIA uznała, że podczas akcji doszło do uchybień, np. brak było informacji o ukrytych ładunkach, nie było wariantów akcji oraz właściwego zabezpieczenia medycznego. W raporcie napisano m.in., że „na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych”. Nie posiadano żadnych informacji operacyjnych nt. rozmieszczenia na terenie posesji zamaskowanych urządzeń wybuchowych. Samą realizację akcji oceniono pozytywnie, a nieprawidłowości, które wystąpiły, były skutkiem błędów popełnionych na etapie przygotowania (np. nie rozpoznano dokładnie terenu).
Nieudana akcja policji
W nocy z 5 na 6 marca 2003 r. policjanci mieli zatrzymać w podwarszawskiej Magdalence Roberta Cieślaka i Igora Pikusa (byłego żołnierza specnazu), zamieszanych w zabójstwo policjanta w podwarszawskich Parolach w 2002 r. Na terenie posesji, gdzie ukrywali się bandyci, były rozmieszczone miny, które wybuchły w pobliżu policjantów. W rezultacie wymiany ognia budynek częściowo spłonął; przestępcy zaczadzieli. Jeden z funkcjonariuszy zginął w wyniku wybuchu miny, inny zmarł w szpitalu, od ran.