
Niepostrzeżenie, na tyłach chaty, położonej przy ul. Nadbystrzyckiej, wyrosła Lublinowi restauracja, w której smakosze do woli mogą delektować się siermiężnym wnętrzem, grzańcem pod jesienne chłody i staropolskim jadłem.

Na powitanie
Świeżonka
Swojskie jadło
Za to zraz zawijany z kaszą gryczaną był znakomity. W do-skonałej wołowince kucharz skrył nadzienie z boczku, ogór-ków, przypraw, co w połączeniu z "wyduszonym sosem”, ka-szą i kapustą z beczki dało królewski efekt. To było prawdzi-wie swojskie jedzenie. Na deser był sławny sękacz z Miedy-rzeca. Przy kolejnym garnuszku gorącego napitku zaproszono nas na Barani Piątek, o czym wkrótce napiszemy.