Doświadczeni i cenieni trenerzy koni arabskich Joanna Wojtecka oraz Paweł Kozikowski odchodzą z janowskiej stadniny. Nie widzą możliwości współpracy z nowymi przełożonymi
W Stadninie Koni w Janowie Podlaskim pracowali od 2010 roku. – Nie widzimy swojej dalszej przyszłości w tym miejscu. W ten sposób chcemy też pokazać, że nie godzimy się na to, jak zostali potraktowani odwołani prezesi – mówi trenerka Joanna Wojtecka.
Przypomnijmy, że 19 lutego związany z PiS prezes ANR odwołał ze stanowiska Marka Trelę, prezesa stadniny w Janowie Podlaskim, Jerzego Białoboka, prezesa stadniny w Michałowie oraz Annę Stojanowską, specjalistę do spraw hodowli konia arabskiego w ANR. Odwołani prezesi zapowiedzieli pozwy do sądu pracy, a prezes ANR w doniesieniu do prokuratury zarzucił im niegospodarność i narażanie Skarbu Państwa na straty finansowe. Obecnie prezesem janowskiej stadniny jest Marek Skomorowski, ekonomista z Lublina, bez doświadczenia w hodowli koni arabskich.
– Ta decyzja wiele nas kosztowała. Ale uważamy, że jest słuszna – dodaje Wojtecka. Ona i Paweł Kozikowski byli wielokrotnie nagradzani tytułem najlepszego trenera i prezentera na pokazach na całym świecie.
– My naprawdę chcieliśmy zostać w stadninie i jakoś wszystko poukładać, ale nie było chęci współpracy ze strony nowych przełożonych. Przez 22 dni swojego urzędowania pan Skomorowski ani razu nie przyszedł do nas, do stajni, aby porozmawiać – stwierdza trenerka.
Po zmianie na stanowisku prezesa zabrakło im fachowego wsparcia. – Przede wszystkim prezes Marek Trela był osobą, z którą można było rozwiązywać problemy i rysować przyszłość. Doskonale zna konie i je rozumie. Bo oprócz tego, że jest weterynarzem, jest też sędzią międzynarodowym. Wiedział jak konie mają wyglądać na pokazach. Teraz tego brakuje – opowiada Joanna Wojtecka.
Zdaniem Aliny Sobieszak, sekretarz branżowego pisma „Araby Magazine”, odejście trenerów będzie zauważalne i odbije się na przyszłości stadniny. – To są lata praktyki. Paweł miał to „coś”, co dawało mu świetny kontakt z końmi. One się go słuchały, szły za nim. A Asia była jak matka dla nich. Konie kładły swoje głowy na jej ramiona – wspomina Sobieszak.
Poza tym zajmowali się treningami najmłodszych koni. – Już teraz powinien zacząć się trening roczniaków, które w czerwcu będą prezentowane na pokazie w Białce. Kto to zrobi? – pyta Sobieszak.
– Trenowaliśmy najlepsze konie, które później miały sukcesy. Jesteśmy na takim poziomie, że znalezienie pracy nie będzie problemem. Ale dla nas najważniejsze było, aby ktoś zwrócił uwagę na to, co stało się w Janowie – przyznaje Joanna Wojtecka. – To 200 lat tradycji i naszej historii. A przysłano tu osoby, które tego nie czują – dodaje.
Prezes Marek Skomorowski nie odpowiedział nam w czwartek na zadane na piśmie pytania.