Dwaj mężczyźni pobili psa, a potem ciągnęli go na sznurku. Dzięki interwencji mieszkanki trafili do aresztu.
- Mieszkanka miasta widziała dwóch mężczyzn, którzy na sznurku ciągnęli psa. Kiedy kobieta zaczęła krzyczeć porzucili zwierzę i uciekli - mówi Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Na miejscu policjanci znaleźli pobitego psa. Wezwano lekarza weterynarii, który stwierdził, że zwierzę znajduje się w stanie agonalnym. Na sierści widoczne były świeże plamy krwi. By skrócić cierpienie zwierzęcia lekarz musiał podać mu zastrzyki usypiające.
Policjanci ustalili, kto był właścicielem kundelka. To mieszkający w pobliżu 53-letni mężczyzna. Na posesji policjanci zastali Krzysztofa H. i jego 45-letniego kompana. - Obaj byli pijani, 53-latek miał w organizmie ponad 1,4 promila alkoholu, a jego współtowarzysz ponad 0,4 promila. Na posesji policjanci odnaleźli i zabezpieczyli drewniany kołek tzw. orczyk. Mężczyźni zostali zatrzymani w policyjnym areszcie - mówi Laszczka-Rusek.
We wtorek wykonywane będą z nimi czynności procesowe.
Za znęcanie się nad zwierzęciem i jego uśmiercenie ustawa o ochronie zwierząt przewiduje karę do dwóch lat więzienia. W przypadku, gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem grozić mu może nawet do trzech lat więzienia.