Jerzy Leszczyński z Białej Podlaskiej wskutek pośpiesznego działania lekarza orzecznika ZUS w Radzyniu Podlaskim został skrzywdzony. Pokrzywdzony zwrócił się do nas z prośbą o interwencję
- Lek. med. Roman T obserwował mnie z odległości półtora metra. Nie kazał nawet zsunąć spodni, nie oglądał miejsca operacji. Nie polecił wykonać USG, choć miałem dwa wewnętrzne szwy - wspomina Jerzy Leszczyński. Wkrótce p.o. dyrektora radzyńskiego Oddziału ZUS Ewa Luty podjęła decyzję o odmówieniu operowanemu prawa do zasiłku chorobowego. Gdy pismo ZUS trafiło do firmy J. Leszczyńskiego, a chory nie zjawił się w pracy, został jako "symulant” zwolniony w trybie natychmiastowym.
Dopiero później wygrał w sądzie pracy, lecz musiał zrezygnować z zatrudnienia w "Domexie”, za porozumieniem stron. Dyrektor firmy poinformował go, że nie może zatrudnić osoby po operacji przepukliny.
J. Leszczyński wystąpił do Sądu Ubezpieczeń Społecznych przeciwko radzyńskiemu ZUS o niesłusznie zabranie zasiłku chorobowego. Biegły lekarz uznał, iż unikanie dużych wysiłków po leczeniu operacyjnym, jakie przebył badany, jest jednym z warunków powodzenia terapii. "Uważam, że uznanie go za zdolnego do pracy w budownictwie przez lekarza orzecznictwa było przedwczesne” - stwierdził biegły.
Sąd przyznał J. Leszczyńskiemu prawo do zasiłku chorobowego za sporny okres. ZUS wypłacił, lecz bez odsetek.
Stanisław Sieński, dyrektor radzyńskiego Oddziału ZUS, wyjaśnił nam, że kontrole osób przebywających na zasiłkach chorobowych zmierzają do ograniczenia wydatków z budżetu państwa. Obiecał, że zapozna się z dokumentacją dotyczącą operowanego i ustali, czy trzeba było wypłacić pokrzywdzonemu także odsetki. - Lekarze, których zatrudniamy mają drugi stopień specjalizacji. Szkoda, że w tym przypadku nie decydował chirurg. Najgorsze, że człowiek stracił pracę - mówi Stanisław Sieński.•