Czy w łukowskim urzędzie miasta drukowano materiały wyborcze? Pod nadzorem prokuratury sprawdza to policja.
Policjanci zabezpieczyli też komputery i inne nośniki danych. - Materiały przekazaliśmy prokuraturze - dodaje Dudzik. - To dopiero wstępny etap dochodzenia, prowadzimy czynności sprawdzające - zaznacza prokurator rejonowy Jolanta Niewęgłowska. - Będziemy badać czy te materiały rzeczywiście były drukowane na sprzęcie należącym do urzędu miasta - zapowiada pani prokurator.
Najpierw jednak prokuratura zatwierdzi zatrzymanie przedmiotów, które będą mogły stanowić dowody w badanej sprawie. Następnie, zdecyduje o ewentualnym przekazaniu materiałów do badania przez biegłych. W tym przypadku, chodzi o ustalenie czy doszło do naruszanie art. 507 kodeksu wyborczego, który mówi o tym, że "Kto, w związku z wyborami, udziela komitetowi wyborczemu lub przyjmuje w jego imieniu korzyść majątkową o charakterze niepieniężnym inną niż nieodpłatne usługi polegające na rozpowszechnianiu plakatów i ulotek wyborczych przez osoby fizyczne oraz pomocy w pracach biurowych udzielanej przez osoby fizyczne - podlega grzywnie od 1.000 do 100.000 złotych.”
Tymczasem, burmistrz Łukowa Dariusz Szustek stanowczo zaprzecza. - Żadne materiały wyborcze nie były drukowane w urzędzie, w żadnym z wydziałów - zaznacza. - Ten donos to element brudnej kampanii wymierzonej przeciwko mojej osobie - dodaje Szustek. Okazuje się, że burmistrz otrzymał m.in. telefon z pogróżkami. - Ktoś do mnie dzwonił i odradzał kandydowanie - precyzuje. Burmistrz zawiadomił już o tym policję. Dariusz Szustek ubiega się o reelekcję z ramienia PiS.
Sprawa przeszukania urzędu miasta przez policję wypłynęła też w czwartek na sesji rady miasta. - Warto poinformować mieszkańców miasta, że coś jest nie tak. Wbrew propagandzie sukcesu, o której mówi burmistrz, są pewne niedookreślone obszary w działalności urzędu miasta - mówił na sesji Mariusz Chudek jeden z opozycyjnych radnych.