Są w PiS, ale za Żukiem. "Lublina nie stać na eksperymenty personalne"

- Z uwagą zapoznałem się z materiałami wyborczymi, programami i wypowiedziami kandydatów do godności prezydenta Lublina, poszukując wątków akademickich i z pewnym zdziwieniem stwierdziłem, że w olbrzymiej większości są to tylko krótkie deklaracje o tym, że Lublin z uczelniami powinien współpracować. Ja takie deklaracje słyszę od 30 lat - mówi Grzegorz Jawor.

- Jedynym realnym, logicznie spójnym i możliwym do wykonania programem jest ten stworzony przez Krzysztofa Żuka. Cieszy mnie to, że miasto zrozumiało, że problem ciągle malejącej liczby studentów to nie jest problem uczelni, ale przyszłości miasta - dodaje Jawor.

Żuka chwali za program stypendiów dla najlepszych absolwentów szkół średnich pozostających na studiach w Lublinie, za stypendia dla doktorantów i "ambitny program ściągania obcokrajowców na studia”.

Wspomnianych obcokrajowców Żuk widziałby w Lublinie 5 tys., podczas gdy teraz zagranicznych studentów jest 3 tys. Podkreśla, że studenci są bardzo ważni dla gospodarki miasta. - Każdy student z Lublina zostawia miesięcznie 700-800 zł pomijając czesne. Student z regionu o 200 zł więcej, a zagraniczny ponad 4 tys. zł. To są realne dochody - podkreśla Żuk.

Drugą osobą z PiS, która w poniedziałek poparła Żuka jest Beata Petkowicz z Uniwersytetu Medycznego. - Każdy z nas ma swoje sympatie polityczne, ale w przypadku wyboru najważniejszej osoby w mieście musimy bardziej kierować się pragmatyzmem. Dlatego uważam, że Lublina w tej chwili nie stać na eksperymenty personalne - mówi Petkiewicz.

Po południu oficjalnie zareagował rzecznik PiS w regionie, Sylwester Tułajew przesyłając do mediów e-mail z następującą informacją: „G. Jawor już od dawna nie jest członkiem PiS. Dziś Prezes PiS poseł Krzysztof Michałkiewicz skreślił z listy członków PiS p. B. Petkowicz. Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie popiera Grzegorza Muszyńskiego jako najlepszego kandydata na prezydenta Lublina”