Od 100 do nawet 300 tys. zł dotacji unijnej przyznała Bialskopodlaska Lokalna Grupa Działania 12 wnioskodawcom na podejmowanie i rozwijanie działalności gospodarczej. Poszczęściło się m.in. małżonce prezesa BLGD, członkowi rady BLGD, specjalistce z biura BLGD, czy członkom rodzin wójtów z powiatu bialskiego
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Chodzi o pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020. Do BLGD, której od 2006 roku szefuje związany z PSL Mariusz Kostka, wpłynęło łącznie 28 wniosków opiewających na 4,6 mln zł – 19 z nich na podejmowanie działalności gospodarczej, a 9 na jej rozwój. „Listę operacji wybranych do finansowania” BLGD opublikowała na swojej stronie internetowej.
Sprawa jest prosta i czysta
BLGD miała limit po 900 tys. zł na obie kategorie. I tak na przykład 300 tys. zł przyznała właścicielce firmy TAX, a prywatnie małżonce prezesa BLGD Mariusza Kostki (obecnie radny powiatu bialskiego z PSL, od jesieni 2011 do kwietnia 2013 roku wiceprezes ARiMR) na „wykończenie i wyposażenie pensjonatu celem podniesienia jakości usług turystycznych”. Tyle samo dostał Karol Michałowski, członek rady BLGD, m.in. na zakup wiertnicy do odwiertów geotermalnych.
– Sprawa jest prosta i czysta. Do rady zostałem wybrany wcześniej i nawet nie wiedziałem, że złożę wniosek. Później o tym zdecydowałem – przekonuje Michałowski, na co dzień bialski przedsiębiorca. – Ocena formalna była wysoka, bo mój wniosek był dobry – uważa i dodaje, że przecież wykluczył się „z oceny wniosku swojego i wszystkich innych wniosków na rozwijanie działalności”. To wykluczenie nazywa „środkiem zapobiegawczym”.
Z kolei do Emilii Maleńczyk, specjalistki z biura BLGD na uruchomienie salonu kosmetycznego trafi 100 tys. zł. Taką kwotę dotacji przyznano też m.in. członkom rodzin wójtów z gminy Konstantynów, Międzyrzec Podlaski oraz Drelów.
– Mój syn ma 28 lat, jest człowiekiem dorosłym, samodzielnym i sam podejmuje decyzje. Nie uczestniczę w tym. Próbuje pozyskiwać pieniądze, jakoś sobie radzić, to jego sprawa – komentuje Romuald Murawski, wójt gminy Konstantynów, którego syn otrzymał z BLGD 100 tys. zł dotacji na projekt „Transport bez barier”. – Nie jestem ani w radzie, ani w zarządzie BLGD. Jestem zapraszany na posiedzenia jako wójt, przedstawiciel samorządu. I tyle – dodaje.
Nie możemy dyskryminować za nazwisko
Wykaz osób, którym przyznano pieniądze prezes BLGD Mariusz Kostka nazywa „listą rankingową”. Jednocześnie nie ma wątpliwości, co do prawidłowości podziału środków. Przekonuje, że wszystkie osoby, które znalazły się na liście spełniają kryteria określone przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Również jego żona.
– Pani Monika Kostka jest takim samym obywatelem Polski, jak ponad 37 milionów innych Polaków, dlaczego ma być wykluczona z możliwości wsparcia, jakie daje UE? Poza tym jest osobą pełnoletnią, prowadzi własną działalność gospodarczą, pracuje na własny rachunek – podkreśla prezes.
Kostka dodaje też, że to rada BLGD, a nie zarząd, którym kieruje, jest jedynym organem oceniającym wnioski. – Nikt nie może wpływać na pracę i decyzje rady – zaznacza.
– Nie mieliśmy wpływu na to, kto składał wniosek. Nie ma jednak żadnych ograniczeń i członkowie rady też mogą je składać. Nie możemy kogoś dyskryminować za nazwisko – uważa Adam Bielecki, przewodniczący rady BLGD. – Punktowaliśmy przede wszystkim kwestie merytoryczne, weryfikowaliśmy dokumenty. Mamy do tego tzw. karty ocen. Wszystko i tak zatwierdzić musi jeszcze Urząd Marszałkowski. A jak ktoś się nie zgadza z oceną, może wnieść protest – dodaje przewodniczący.
Protest do Zarządu Województwa składa się za pośrednictwem Lokalnej Grupy Działania.
Ku mojej uciesze
Na podział dotacji przez BLGD wpłynęła już do Urzędu Marszałkowskiego anonimowa skarga. – Informacje w niej zawarte będą w miarę możliwości weryfikowane – mówi Beata Górka, rzecznik prasowy marszałka województwa i zapowiada, że w razie stwierdzenia naruszenia przepisów prawa, sprawą zajmie się odpowiedni departament urzędu.
– Anonimów na mnie osobiście i na działalność BLGD było już bardzo dużo i ku mojej uciesze, a złości innych żadna kontrola – nie tylko z samorządu województwa, ale również Najwyższej Izby Kontroli – nie stwierdziła nieprawidłowości – podsumowuje prezes Mariusz Kostka.