W chełmskim domu dziecka są chorzy wychowankowie, którzy w każdej chwili mogliby dostać szansę na nowy dom. Jednak, mimo że chętnych do adopcji dzieci jest wielu, tych nikt nie chce. Dlaczego? Bo każdy oczekuje dziecka jak żurnala.
Zarówno on, jak i brat cierpią też prawdopodobnie na zespół poalkoholowy. Obaj też są opóźnieni intelektualnie o prawie rok w porównaniu do zdrowych rówieśników. Ich problemy ze zdrowiem są widoczne, dlatego wszystkie rodziny, które braci odwiedzają, szybko rezygnują. Bartek, co prawda trafił na jakiś czas do rodziny zastępczej, jednak tymczasowi opiekunowie oddali go już po kilku dniach.
Adopcja jest dla Bartka i Kamila szansą na nowe życie, ale najpierw sąd musi wydać wyrok w sprawie rozdzielenia ich, bo nikt nie chce wziąć do siebie dwójki chorych dzieci.
– Ostatnio przyjechało do naszej placówki małżeństwo Belgów – mówi Tadeusz Ostrowski, dyrektor chełmskiego domu dziecka – Najpierw obejrzeli chłopców dokładnie, a gdy zorientowali się, że ich upośledzenie jest widoczne, wyjechali.
Zdaniem pracowników placówki, zdrowe dzieci szybko trafiają do adopcji, jeśli ich sytuacja prawna jest uregulowana. W przypadku dzieci chorych sprawa się niestety komplikuje. Najpierw informacja o nich trafia do Wojewódzkiego Banku Danych, aby każdy w Polsce mógł dowiedzieć się o ich losie.
Wtedy zaczynają się prawdziwe pielgrzymki różnych rodzin z całego kraju. Jednak rezygnują one, gdy tylko okazuje się, że dzieci nie są w pełni zdrowe. Następnie dzieci dostają możliwość adopcji zagranicznej. Niestety i w tym przypadku nie zawsze chorzy podopieczni placówki mają szanse na nowy dom.
Potencjalni rodzice adopcyjni boją się odpowiedzialności, jaka na nich spadnie, gdy przyjmą do siebie chorego. Obawiają się też, że będą musieli opłacać mu leczenie. Biorą również pod uwagę fakt, że niepełnosprawne dziecko wymaga znacznie więcej opieki.
– Ludzie, którzy przychodzą, aby adoptować dziecko, często wybierają je jak lalkę w sklepie – mówi Ostrowski. – Chcieliby, żeby było ładne, mądre i grzeczne. A tak się nie da. Zdarzają się dzieci chore, z problemami, niosące za sobą bagaż doświadczeń większy niż niejeden dorosły. One też zasługują na dom.